niedziela, 12 maja 2013

Prolog


Idąc drogą, którą tak dobrze znam rozglądam się dookoła. Zza sklepowej lady, tuż za szybą wyłania się Margaret i macha mi wesoło. Gdzieś w oddali jakiś chłopiec bawi się z psem, rzucając mu leniwie patyk, na co pies odpowiada entuzjazmem i biegnie ile sił w łapach, by tylko go uchwycić jeszcze w powietrzu. W moich uszach rozbrzmiał odgłos dzwonów kościelnych, oznajmiając, że jest godzina 8.00.
Ciepłe powietrze otula moją twarz, co od razu powoduje na niej uśmiech. Tego roku wiosna przyszła do nas dość wcześnie. Już w marcu mogliśmy się cieszyć piękną pogodą. Nie śpieszyło mi się do szkoły, gdyż zaczynałem lekcje o godzinę później. Na moje szczęście pani z matematyki zachorowała, co niesamowicie mnie ucieszyło. Nie należałem do uczniów lubiących ten przedmiot, który z pewnością był dziełem szatana. Nigdy nie wywyższałem się na lekcjach. Byłem cichy i siadałem w ostatniej ławce z słuchawkami na uszach. W każdej szkole byli ci grzeczni i opanowani, kujonki, wyrzutki, emo, skejci, no i ci popularni.
Zapewne domyślacie się, że należałem do wyrzutków, prawda ? Odkąd przeprowadziłem się tutaj z Irlandii ludzie patrzeli na mnie krzywo, śmiejąc się nie tylko z mojego akcentu, ale też z mojego chuderlawego ciała, czy też aparatu na zębach. Zapewnienia mamy o tym że jestem przystojny nic nie dawały. Widziałem siebie w lustrze, widziałem że nie dorównam nigdy Harremu czy Louisowi.
Skoro już o nich wspomniałem, to wypada was oświecić któż to jest. No więc są to typowi sławni uczniowie, tacy którzy są w każdej szkole. Zgrywają cwaniaków, uważają się za lepszych od innych i bez przerwy poniżają tych pozostałych. Oczywiście są nieziemsko przystojni, jakby inaczej. Otaczają się wianuszkiem dziewczyn, co noc sypiają z inną, więc mógłbym tylko pomarzyć by zwrócili uwagę na nic nieznaczącego we wszechświecie geja.


Więc ruszamy z nowym opowiadaniem. ; )
Zachęcam was do komentowania i wyrażania swoich opinii. ^ ^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz