Radośnie łapał wiatr, chłopiec o brązowych lokach. Zupełnie nic nie wiedział o życiu. Brał tyle, ile mógł. Czuł się jak wolny ptak, stojąc na siedzeniu przedniego fotela auta, przejeżdżając kabrioletem pół Anglii. Kochał te tajemnicze zakątki, które były tak niesamowicie piękne, że zapierało mu dech w piersiach. Krzyczał coś wesoło do kierowcy, którym był jego przyjaciel Niall. Znali się od dziecka, spędzając ze sobą każdą chwilę. Chłopak o zielonych oczach wesoło uniósł butelkę Jack'a Danniels'a i rozkoszował się uczuciem dymu w płucach. Marihuana dawała mu wszystko to, czego pragnął. Czuł, że może wszystko. Blondyn za kierownicą również popijał niejednokrotnie swoją brandy, mimo, że wiedział, że jazda po pijaku nie jest rozsądna.
Tuż za nimi zjawiło się auto. Kabriolet z trzema pasażerami. Trzeba było by być głupcem, by nie rozpoznać tej trójki. Sławny zespół, za którym piszczały miliony fanek. Istne dupki z niedopinającym się portfelem. Liam za kierownicą, Zayn tuż obok, a na tyle siedział Louis.
Lekko pijany Harry pomachał w ich kierunku licząc na jakąkolwiek reakcje. Jednak nic się takiego nie stało. Zostali wyprzedzeni przez czerwone auto w bardzo szybkim tempie. Chęć wyścigów była normalna w tym wieku. Każdy chciał szaleć, więc nie czekając ani chwili dłużej blondyn przygazował i zrównał się z czerwonym autem. Zdziwieni pasażerowie owego auta spoglądali z pogardą w ich stronę.
- Chcecie jointa ? - zawołał wesoło Harry wychylając się w stronę auta jadącego obok.
Chłopcy w samochodzie wymienili tylko zdziwione spojrzenia i prychnęli w stronę chłopaka.
- Ja chcę. - zaskoczył swoją odpowiedzą Louis nie tylko chłopaka o brązowych loczkach, ale także swoich towarzyszy. W połowie drogi, na ułamek sekundy ich dłonie się zetknęły. Chłopak w bluzce w paski zaciągnął się kilka razy i podziękował uśmiechem, oddając własność towarzysza.
- Mamy też mnóstwo alkoholu ! - krzyknął Niall uśmiechając się zadziornie.
- To przecież głupota ! Prowadzisz ! - wykrzyknął w jego stronę chłopak o kruczoczarnych włosach.
Rozmowy nie trwały długo. Louis natychmiast przekonał kolegów by dołączyć się do podróży z nieznajomymi. Pasiasty chwiejąc się przeszedł na samochód dwóch samotnych podróżników w trakcie jazdy, co spotkało się z krzykami jego znajomych dotyczących niebezpieczeństwa.
Louis nie myślał logicznie. Liczyła się dla niego tylko zabawa i chłopiec o pięknych zielonych oczach.
Wylądowali w motelu, w pokoju, który był zdecydowanie za mały dla całej piątki. Rozłożyli się na dwuosobowym łóżku podając sobie nawzajem jointa i whiskey. Liam padł ze zmęczenia i opierając się o szafkę zasnął, a Zayn stwierdził, że czas iść do samochodu po więcej trunków. Blondyn zaoferował, że pójdzie z nim mrugając porozumiewawczo do Harrego.
Blondyn wychodząc z motelu z chłopakiem o złotych oczach uśmiechał się sam do siebie, jakby wygrał w toto lotka. Właściwie za chwilę czekała go równie ekscytująca chwila. Wiedział, że ich nowi towarzysze mają dużo pieniędzy. Trzymając się tego samego planu blondyn otworzył bagażnik sięgając po alkohol i podawał go mulatowi. Widział, że chłopak przygląda mu się z niemałym zainteresowaniem więc Niall odkręcił butelkę czystej wódki i przechylił ją, upijając kilka łyków. Miał mocną głowę, robili to z Harrym co weekend. Podał butelkę Zaynowi przyglądając się, jak chłopak łapczywie spijał gorzką ciecz. Uśmiechnął się zadziornie i wyrwał butelkę z jego rąk. Swoje usta przycisnął do jego i przejechał dłonią po koszulce. Czuł napinające się mięśnie pod jego dotykiem i był z siebie zadowolony. Wiedział, że chłopak będzie łatwy i łatwo się podda. Doskonale wiedział jak zachęcić chłopaka i jak sprawić by był uległy. Widział w oczach mulata pożądanie - był na wygranej pozycji.
Po krótkim lecz namiętnym pocałunku blondyn pchnął Zayna na auto i złożył kilka mokrych pocałunków na jego szyi.
- Zayn, nawet nie masz pojęcia jaki jesteś gorący, od samego patrzenia na ciebie robię się twardy. - skłamał gładko. Blondyn za długo udawał, żeby naprawdę się podniecić na widok kogoś takiego. To było tylko zadanie do wykonania, a nie czas na czułości.
- Pieprz mnie. - wysapał Zayn łapiąc blondyna za kark. - Proszę. - powiedział spoglądając w oczy w kolorze błękitu oceanu. On nie wiedział. Nie znał zamiarów blondyna.
Mulat odwrócił się gwałtownie i zabrał się za ściąganie spodni. Gdy już opuścił je do kostek, Niall wyciągnął strzykawkę z tylnej kieszeni i wstrzyknął odurzającą substancję w udo chłopaka o kruczoczarnych włosach. Zobaczył jak jego mięśnie momentalnie wiotczeją i chłopak opada na ziemię.
- Słodkich snów. - mówi blondyn pochylając się nad jego uchem i sprawnie wyciągnął klucze i portfel z jego kieszeni.
Harry doskonale wiedział, że wystarczy tylko słowo, a Louis zrobi dla niego wszystko. Sięgnął po telefon pasiastego i usiadł okrakiem na jego biodrach, co spotkało się z pytającym spojrzeniem pasiastego. Curly zupełnie nie wiedział co robi, nigdy nie było tego w planie, lecz postanowił zrobić wreszcie coś nowego. Ciągle te same scenariusze go nudziły. Zawsze musiał wymęczyć chłopaka tak, by nie był w stanie za nim podążyć. Nie chciał wypieprzyć Louisa jak zwykle robił to z innymi. Chciał zrobić coś nowego, ale nie był pewien do końca co mu zrobi.
Chłopak o czekoladowych lokach włączył nagrywanie w telefonie towarzysza i zaczął bawić się w kamerzystę.
Show czas zacząć.
- Jesteś taki przystojny. - powiedział kładąc wolną dłoń na policzku Louisa nie przestając go kamerować. Był szczerze rozbawiony tą sytuacją. To jak chłopak na niego reagował, było dla niego przekomiczne. - Nawet nie wiesz na co mam teraz ochotę. - kontynuował spoglądając na zaczerwienioną twarz towarzysza. Dyskretnie odwracając wzrok upewnił się, że Liam śpi i powrócił do przyglądania się swojemu obiektowi na dzisiejszą noc. Wstał z bioder chłopaka i usiadł na łóżku. - Rozbierz się dla mnie Loueh. - powiedział z lekkim uśmiechem.
Louis ochoczo ściągnął bluzkę i wyrwał telefon z rąk Harrego. Zdezorientowany Loczek spojrzał na niego i zrozumiał na czym polega zabawa. Teraz to on jest kamerowany. To Louis jest reżyserem.
- No dalej Hazza, rozbierz się. - powiedział chłopak chichocząc jak nastolatka.
Harry nie wykonał polecenia i pochylał się powoli nad Louisem tak, że musiał się położyć.
- To ja będę decydował co zrobię, a co nie skarbie. - powiedział buchając gorącym powietrzem w ucho pasiastego. Czuł jego erekcję ocierającą się o jego udo i już wiedział, że ma go w garści. Sunął ręką od jego obojczyka, powoli przejeżdżając po sutkach i wyrzeźbionym torsie. Był bogaty, więc na pewno spędzał wiele czasu na ekskluzywnych siłowniach. Był sławny, więc musiał dbać o swój wygląd. Jego ręka zatrzymała się na kroczu i lekko je ścisnęła co spotkało się z jękiem Louisa.
- Chyba Ci się podoba. - powiedział głębokim głosem spoglądając na dość dużych rozmiarów wybrzuszenie tuż pod jego dłonią. Spodnie wydawały się niesamowicie przeszkadzać chłopakowi, więc pomógł mu je ściągnąć i powrócił do poprzedniej pozycji. Kamera śledziła każdy ruch Harrego, a on kompletnie się tym nie przejmował. Nachylił się nad ustami Louisa i złożył na nich delikatny pocałunek.
- Będziesz mój kochanie. Nawet nie wiesz jaką mam cholerną na ciebie ochotę. - wymruczał Harry chcąc stwarzać pozory. Chciał by Louis poczuł się podniecony, chodź patrząc na stan rzeczy nie był pewien, czy da się być jeszcze bardziej napalonym. Sięgnął po pasiastą koszulkę i zawiązał ręce chłopaka o ramę łóżka, wyciągając telefon z jego dłoni.
Widząc jego zdezorientowane spojrzenie Harry musiał jakoś załagodzić sytuację. Dla ukojenia nerwów towarzysza, wlał mu do ust duża ilość alkoholu i widząc jego działanie mógł przystąpić do dalszej części planu.
- Chcę widzieć jak dochodzisz Loueh. - szepnął w jego usta i pocałował je tym razem dłużej. - Zrobię ci najlepszego loda jakiego ktokolwiek ci kiedyś zafunduje. - skłamał. Nie miał zamiaru obciągać Louisowi. Chciał tylko, by chłopak był spokojny. By myślał, że czeka go najlepsza noc w życiu.
Harry całował delikatnie jego szyję i obojczyk. Podniósł się na rękach podpierając się po obu stronach głowy Louisa i zauważył że chłopak zjeżdża wzorkiem w dół poruszając zabawnie brwiami.
- Przestań się tak ze mną bawić i weź się do roboty. - odezwał się swoim głosikiem.
- Najpierw musimy się czegoś pozbyć. - mruknął Harry spoglądając znacząco na bokserki Louisa. Ściągnął je powoli i wyszeptał zmysłowo: - Nie chcemy byś za bardzo krzyczał z podniecenia i obudził Liama, więc musimy coś z tym zrobić. - powiedziawszy to natychmiast zobaczył strach w oczach Louisa. Obwiązał twarz chłopaka bokserkami starając się wcisnąć jak najwięcej materiału do jego ust. Patrzył zadowolony na swoje dzieło. Wiedział, że chłopak jest skutecznie unieruchomiony. Nie miał szans żeby się teraz ruszyć, ani wołać o pomoc.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cię wypieprzyć Loueh. - odezwał się spoglądając na chłopaka, bezbronnego, brutalnie przywiązanego do łóżka.
Koniec nagrania.
Harry rzucił telefon gdzieś w bok i szybko wstał z łóżka sięgając po spodnie Louisa, wydobywając z nich to co najcenniejsze. Spoglądając bezczelnie w jego oczy, które w pełni mu ufały, uśmiechnął się triumfalnie i wyszedł w motelu zostawiając tam śpiącego Liama i bezbronnego, nagiego chłopaka przywiązanego do łóżka.
Niestety nie udało mi się napisać rozdziału, ale macie one shot. (zastanawiam się nad jego drugą częścią)
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Dziękuję za wszystkie wejścia, obserwacje i komentarze. Jesteście wspaniali!
czwartek, 27 czerwca 2013
środa, 12 czerwca 2013
Rozdział 4
- Miło cię poznać Zayn. Dzięki tak w ogóle. - powiedziałem niezmiernie ciesząc się, że padło akurat na niego, a nie na niewyżytego seksualnie nastolatka.
- Nie ma sprawy. - odpowiedział i wyszczerzył się.
Przechodząc do dalszego udawania seksu, miałem z tego niezły ubaw. Zayn niesamowicie wczuwał się w rolę i co chwila musiał zakrywać ręką usta, by się nie zaśmiać. Sądząc po odgłosach z łazienki, Louis i Harry nadal tam byli. Stwierdzając z moim towarzyszem, że czas wyjść już miałem pociągnąć za klamkę, gdy chłopak nagle jęknął na całe gardło, spojrzeniem zmuszając mnie do tego samego. Po naszym "finale" Zayn odpiął mi rozporek i guzik, na co wystraszony odepchnąłem go.
- Spokojnie, chyba chcesz wyglądać realistycznie, nie? - szepnął.
Z dumą pierwszy wyszedłem z kabiny i widok jaki zastałem całkowicie mnie rozbawił. Harry i Louis gwałtownie odwrócili się w stronę lustra, udając, że myją ręce. Podszedłem powoli do nich zapinając spodnie i uśmiechnąłem się.
- Cześć wam. Nie spodziewałem się, że was tu zobaczę.
- Cześć Nialler. - odezwał się loczek przestając myć ręce i zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów.
Od niezręcznej chwili uratowało mnie skrzypnięcie drzwi od kabiny. Widząc dwie pary oczu wlepione w Zayna myślałem, że zaraz się poślinią, jak dalej będę stali z otwarta buzią. Chłopak uśmiechając się do mnie dumnie, podszedł w moją stronę i ku mojemu zdziwieniu dał mi soczystego buziaka, mocno łapiąc mnie za kark. Stałem oszołomiony, nie wiedząc gdzie prawo, a gdzie lewo. Brunet na odchodne puścił mi oczko, klepnął w pośladek i wyszedł z łazienki.
- Więc wy... no... - zaczął Harry lekko zdezorientowany i zdziwiony.
- Pieprzyliśmy się w toalecie? - zapytałem bezceremonialnie. - Tak. - potwierdziłem i spojrzałem w lustro. Zająłem się poprawianiem włosów udając, że to co przed chwilą miało miejsce było bez znaczenia.
Idąc w stronę baru napotykam parę brązowych oczu. Widzę cwaniacki uśmiech i już po chwili słyszę pytanie: - I jak? Uwierzyli? - kiwam tylko głową z zadowoleniem i wskazuję ręką na wyjście prowadzące na chłodne wiosenne powietrze. Wiosenne wieczory bywały dość zimne, więc zaraz po wyjściu otuliłem swoje ramiona dłońmi i zacząłem je pocierać. Przysiedliśmy na krawężniku przed klubem po prostu siedząc i nic nie mówiąc.
Zayn był ciekawą osobą. Wyglądał na kogoś godnego zaufania i kogoś, kto nadawał by się na przyjaciela. Był zupełnie jak Kate. Lubił się wygłupiać i zawsze musiał wykręcić jakiś numer. W oczach miał pewnego rodzaju błysk. Coś jak błysk na myśl o szatańskim planie, który własnie wpadł mu do głowy. Jego brązowe oczy były bez zwątpienia bystre. Włosy jak u biznesmena. Idealnie ułożone. Pewnie spędził godzinę na układaniu ich tak perfekcyjnie.
- Myślisz że uda Ci się z którymś z nich? - zapytał zaskakując mnie.
- Bo ja wiem...
- Podobasz się temu w lokach. Widziałem jak Ci się przyglądał. - na uwagę Zayn'a zrobiło mi się przyjemnie ciepło. Myśl, że faktycznie mogę się komuś podobać była fantastyczna. Jednak cała radość wyparowała ze mnie natychmiastowo. To nie ja mu się podobam. To moja gra mu się podoba. - Gdybyś tylko chciał, mógłbyś mieć kogo zechcesz, więc dlaczego wybrałeś akurat największych dupków? Słyszałem co o nich mówią...
- Po prostu oni są idealni Zayn! - warknąłem.
- Okej, jak sobie chcesz. - powiedział obojętnie i podążył w stronę wejścia.
Siedząc bezczynnie przy barze przyglądam się swojemu drinkowi. Trunek prawdopodobnie mi zaszkodzi, ale nie na tyle, aby urwał mi się film. Przyglądam się wszystkim ludziom w około myśląc, jak tu trafili. Czy może mają wyrozumiałych rodziców, czy też uciekli jak ja, czy może rodzice się nimi kompletnie nie interesują.
- Hej kolego - mruknął ktoś nad moim uchem owiewając je gorącym oddechem. - Może pójdziemy w jakieś ustronne miejsce? - zapytał przygryzając płatek mojego ucha i oplatając rękoma moją talię*.
Machinalnie odwróciłem się i widok uśmiechniętego Louisa był dla mnie wielkim szokiem. Chłopak chwiał się na nogach, podtrzymując się mojego ramienia. Przypuszczam, że gdyby nie podpora, to upadł by na ziemię. Wykorzystując sytuacje skinąłem głową. To całe udawanie skurwiela, własnie takim mnie robi. Louisowi urwał się prawdopodobnie film, więc nic nie będzie pamiętał.
Pociągnąłem go w stronę toalet, wiedząc, że tym razem to nie będzie udawanie. Byłem prawiczkiem, więc nie zamierzam pieprzyć się z nim w toalecie. Louis całkowicie mnie zaskoczył gdy po wejściu do kabiny upadł przede mną na kolana i zabrał się za odpięcie guzika w moich spodniach. Widząc jak pijany chłopak się męczy z jego odpięciem, zrobiłem to szybko za niego. Opuściłem spodnie do samych kostek i czekałem na dalszy rozwój zdarzeń. Zauważyłem moje nie małe wybrzuszenie w bokserkach i przeniosłem wzrok na mojego towarzysza, na co ten oblizał lubieżnie wargi przyglądając się mojemu kroczu. Poczułem się nieco niezręcznie, lecz czując sunący język po materiale moich bokserek krew z mojego mózgu odpłynęła do reszty. Louis szybko ściągnął moje bokserki i całował moje biodra oraz delikatnie głaskał mnie po udach. Widok mojego penisa żałośnie stojącego i domagającego się pieszczot tuż przed jego twarzą był niesamowicie gorący. Chłopak przejechał językiem po całej jego długości i już po chwili mogłem podziwiać jak cały znika w jego ustach. Jęczałem niesamowicie, szarpiąc go za włosy by nadać mu odpowiedniego rytmu. Możecie mnie uznać za kretyna, ale najszybciej jak mogłem wziąłem telefon w ręce i zrobiłem Louisowi zdjęcie. I kolejne. I kolejne. Poczułem jak powoli nadciąga mój orgazm. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, a nogi niebezpiecznie się chwiały. Natychmiastowo doszedłem w usta Louisa. Chłopak dzielnie przełknął to, co mu zaoferowałem, pozostawiając resztki mojego nasienia kapiących mu po brodzie. Kolejne zdjęcie.
Chłopak wstał z ziemi otrzepując swoje kolana i przywarł mocno swoimi ustami do moich. Ten moment zapamiętam do końca mojego życia. Chłopak, który jest mi całkowicie obcy, właśnie mi obciągnął w toalecie.
- Taksówka już jedzie! - krzyknęła Kate podbiegając do niej.
Ruszyłem za przyjaciółką i wsiadając do taksówki podałem swój adres.
- Myślisz, że moi rodzice się zorientują, że wracam o 5 rano?
- Coś ty. - powiedziała rozbawiona. - Jak pójdą do kościoła to szybko powiesz im, że przyjdziesz do mnie na obiad, a potem zrobimy projekt na fizykę. Na naukę raczej ci szlabanu nie dają.
- I co będziemy robić? - zapytałem podejrzliwie.
- Jeszcze się zobaczy. Ty lepiej opowiedz mi czemu na tak długo zniknąłeś w łazience z Panem Tomlinsonem. - powiedziała zabawnie ruszając brwiami.
- Widziałaś?
- No jasne, że widziałam. Opowiadaj...
* Faceci mają talię? O_o xd
Dziękuję wam kochani ! 56 komentarzy i ponad 450 wejść od ostatniego rozdziału. Jeszcze trochę i dobijemy do 4 tysięcy !
Nie potrafię tego pojąć, że tak bardzo wam się podoba opowiadanie ; )
Z góry przepraszam, za całkowite zawalenie scenki w toalecie. Nie potrafię pisać takich scen, ale ostatnio ktoś prosił o Nouisa, tak więc jest.
Rozdział nieco krótki, ale mam nadzieję, że szybko uporam się z kolejnym, bo w szkole już coraz więcej luzu. ; )
Zachęcam do komentowania i obserwowania. Dajecie mi niezłego kopa motywacji. ;*
- Nie ma sprawy. - odpowiedział i wyszczerzył się.
Przechodząc do dalszego udawania seksu, miałem z tego niezły ubaw. Zayn niesamowicie wczuwał się w rolę i co chwila musiał zakrywać ręką usta, by się nie zaśmiać. Sądząc po odgłosach z łazienki, Louis i Harry nadal tam byli. Stwierdzając z moim towarzyszem, że czas wyjść już miałem pociągnąć za klamkę, gdy chłopak nagle jęknął na całe gardło, spojrzeniem zmuszając mnie do tego samego. Po naszym "finale" Zayn odpiął mi rozporek i guzik, na co wystraszony odepchnąłem go.
- Spokojnie, chyba chcesz wyglądać realistycznie, nie? - szepnął.
Z dumą pierwszy wyszedłem z kabiny i widok jaki zastałem całkowicie mnie rozbawił. Harry i Louis gwałtownie odwrócili się w stronę lustra, udając, że myją ręce. Podszedłem powoli do nich zapinając spodnie i uśmiechnąłem się.
- Cześć wam. Nie spodziewałem się, że was tu zobaczę.
- Cześć Nialler. - odezwał się loczek przestając myć ręce i zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów.
Od niezręcznej chwili uratowało mnie skrzypnięcie drzwi od kabiny. Widząc dwie pary oczu wlepione w Zayna myślałem, że zaraz się poślinią, jak dalej będę stali z otwarta buzią. Chłopak uśmiechając się do mnie dumnie, podszedł w moją stronę i ku mojemu zdziwieniu dał mi soczystego buziaka, mocno łapiąc mnie za kark. Stałem oszołomiony, nie wiedząc gdzie prawo, a gdzie lewo. Brunet na odchodne puścił mi oczko, klepnął w pośladek i wyszedł z łazienki.
- Więc wy... no... - zaczął Harry lekko zdezorientowany i zdziwiony.
- Pieprzyliśmy się w toalecie? - zapytałem bezceremonialnie. - Tak. - potwierdziłem i spojrzałem w lustro. Zająłem się poprawianiem włosów udając, że to co przed chwilą miało miejsce było bez znaczenia.
Idąc w stronę baru napotykam parę brązowych oczu. Widzę cwaniacki uśmiech i już po chwili słyszę pytanie: - I jak? Uwierzyli? - kiwam tylko głową z zadowoleniem i wskazuję ręką na wyjście prowadzące na chłodne wiosenne powietrze. Wiosenne wieczory bywały dość zimne, więc zaraz po wyjściu otuliłem swoje ramiona dłońmi i zacząłem je pocierać. Przysiedliśmy na krawężniku przed klubem po prostu siedząc i nic nie mówiąc.
Zayn był ciekawą osobą. Wyglądał na kogoś godnego zaufania i kogoś, kto nadawał by się na przyjaciela. Był zupełnie jak Kate. Lubił się wygłupiać i zawsze musiał wykręcić jakiś numer. W oczach miał pewnego rodzaju błysk. Coś jak błysk na myśl o szatańskim planie, który własnie wpadł mu do głowy. Jego brązowe oczy były bez zwątpienia bystre. Włosy jak u biznesmena. Idealnie ułożone. Pewnie spędził godzinę na układaniu ich tak perfekcyjnie.
- Myślisz że uda Ci się z którymś z nich? - zapytał zaskakując mnie.
- Bo ja wiem...
- Podobasz się temu w lokach. Widziałem jak Ci się przyglądał. - na uwagę Zayn'a zrobiło mi się przyjemnie ciepło. Myśl, że faktycznie mogę się komuś podobać była fantastyczna. Jednak cała radość wyparowała ze mnie natychmiastowo. To nie ja mu się podobam. To moja gra mu się podoba. - Gdybyś tylko chciał, mógłbyś mieć kogo zechcesz, więc dlaczego wybrałeś akurat największych dupków? Słyszałem co o nich mówią...
- Po prostu oni są idealni Zayn! - warknąłem.
- Okej, jak sobie chcesz. - powiedział obojętnie i podążył w stronę wejścia.
Siedząc bezczynnie przy barze przyglądam się swojemu drinkowi. Trunek prawdopodobnie mi zaszkodzi, ale nie na tyle, aby urwał mi się film. Przyglądam się wszystkim ludziom w około myśląc, jak tu trafili. Czy może mają wyrozumiałych rodziców, czy też uciekli jak ja, czy może rodzice się nimi kompletnie nie interesują.
- Hej kolego - mruknął ktoś nad moim uchem owiewając je gorącym oddechem. - Może pójdziemy w jakieś ustronne miejsce? - zapytał przygryzając płatek mojego ucha i oplatając rękoma moją talię*.
Machinalnie odwróciłem się i widok uśmiechniętego Louisa był dla mnie wielkim szokiem. Chłopak chwiał się na nogach, podtrzymując się mojego ramienia. Przypuszczam, że gdyby nie podpora, to upadł by na ziemię. Wykorzystując sytuacje skinąłem głową. To całe udawanie skurwiela, własnie takim mnie robi. Louisowi urwał się prawdopodobnie film, więc nic nie będzie pamiętał.
Pociągnąłem go w stronę toalet, wiedząc, że tym razem to nie będzie udawanie. Byłem prawiczkiem, więc nie zamierzam pieprzyć się z nim w toalecie. Louis całkowicie mnie zaskoczył gdy po wejściu do kabiny upadł przede mną na kolana i zabrał się za odpięcie guzika w moich spodniach. Widząc jak pijany chłopak się męczy z jego odpięciem, zrobiłem to szybko za niego. Opuściłem spodnie do samych kostek i czekałem na dalszy rozwój zdarzeń. Zauważyłem moje nie małe wybrzuszenie w bokserkach i przeniosłem wzrok na mojego towarzysza, na co ten oblizał lubieżnie wargi przyglądając się mojemu kroczu. Poczułem się nieco niezręcznie, lecz czując sunący język po materiale moich bokserek krew z mojego mózgu odpłynęła do reszty. Louis szybko ściągnął moje bokserki i całował moje biodra oraz delikatnie głaskał mnie po udach. Widok mojego penisa żałośnie stojącego i domagającego się pieszczot tuż przed jego twarzą był niesamowicie gorący. Chłopak przejechał językiem po całej jego długości i już po chwili mogłem podziwiać jak cały znika w jego ustach. Jęczałem niesamowicie, szarpiąc go za włosy by nadać mu odpowiedniego rytmu. Możecie mnie uznać za kretyna, ale najszybciej jak mogłem wziąłem telefon w ręce i zrobiłem Louisowi zdjęcie. I kolejne. I kolejne. Poczułem jak powoli nadciąga mój orgazm. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, a nogi niebezpiecznie się chwiały. Natychmiastowo doszedłem w usta Louisa. Chłopak dzielnie przełknął to, co mu zaoferowałem, pozostawiając resztki mojego nasienia kapiących mu po brodzie. Kolejne zdjęcie.
Chłopak wstał z ziemi otrzepując swoje kolana i przywarł mocno swoimi ustami do moich. Ten moment zapamiętam do końca mojego życia. Chłopak, który jest mi całkowicie obcy, właśnie mi obciągnął w toalecie.
- Taksówka już jedzie! - krzyknęła Kate podbiegając do niej.
Ruszyłem za przyjaciółką i wsiadając do taksówki podałem swój adres.
- Myślisz, że moi rodzice się zorientują, że wracam o 5 rano?
- Coś ty. - powiedziała rozbawiona. - Jak pójdą do kościoła to szybko powiesz im, że przyjdziesz do mnie na obiad, a potem zrobimy projekt na fizykę. Na naukę raczej ci szlabanu nie dają.
- I co będziemy robić? - zapytałem podejrzliwie.
- Jeszcze się zobaczy. Ty lepiej opowiedz mi czemu na tak długo zniknąłeś w łazience z Panem Tomlinsonem. - powiedziała zabawnie ruszając brwiami.
- Widziałaś?
- No jasne, że widziałam. Opowiadaj...
* Faceci mają talię? O_o xd
Dziękuję wam kochani ! 56 komentarzy i ponad 450 wejść od ostatniego rozdziału. Jeszcze trochę i dobijemy do 4 tysięcy !
Nie potrafię tego pojąć, że tak bardzo wam się podoba opowiadanie ; )
Z góry przepraszam, za całkowite zawalenie scenki w toalecie. Nie potrafię pisać takich scen, ale ostatnio ktoś prosił o Nouisa, tak więc jest.
Rozdział nieco krótki, ale mam nadzieję, że szybko uporam się z kolejnym, bo w szkole już coraz więcej luzu. ; )
Zachęcam do komentowania i obserwowania. Dajecie mi niezłego kopa motywacji. ;*
niedziela, 2 czerwca 2013
Rozdział 3
- Cześć Harry. - powiedziałem spoglądając na zaspanego chłopaka. Harry bez skrępowania wstał z łóżka ukazując mi się w całej okazałości. Niemal dostałem zawału, widząc chłopaka tak, jak go Bóg stworzył. Przeciągnął się głośno ziewając, a następnie powolnym krokiem zgarniając swoje bokserki z ziemi ubrał je i ponownie się ułożył koło mnie. Leżąc oszołomiony nie umiałem wydać z siebie żadnego dźwięku. Co to do cholery miało znaczyć? Upiłem się i zachciało mi się seksu ze Stylesem?!
- Drink który piłeś, miał dosypane prochy. Nieźle cię pozamiatało. - stwierdził chłopak spoglądając rozbawiony w moje oczy. Poczułem się nieswojo. Nie wiem jak się zachować. Leżenie nago w łóżku z prawie obcym chłopakiem, nie należało do moich codziennych czynności. - Przez jakiś czas tańczyliśmy i uwierz mi, jesteś niesamowitym tancerzem, nawet jak nogi ci się plączą. - kontynuował wypowiedź śmiejąc się, a ja czułem, że płonę ze wstydu. - Co lepsze, poczułem się zmęczony i poszedłem właśnie do tego pokoju. I po niecałej godzinie zawitał tu nie kto inny, jak Niall! - wykrzyknął. - Wgramoliłeś mi się do łóżka nic nie mówiąc i zasnąłeś, zanim zdążyłem policzyć do trzech. Pewnie myślisz, że uprawialiśmy seks? - zapytał na co ja kiwnąłem głową i czekałem na kontynuację - Niestety nie uprawialiśmy seksu Niall. - powiedział i wstał kierując się do drzwi. - Niestety. - powtórzył.
Dalej leżałem w obcym łóżku, zapewne należącym do Caroline. Pokój był cały w plakatach różnych kapeli rockowych, na fotelu w rogu pokoju leżała sterta ubrań, a na biurku obok laptopa walały się kosmetyki. Typowy pokój nastolatki nie mógł by istnieć bez wielkiej szafy otwartej na oścież. Pewnie właścicielka przed imprezą przymierzała pełno ciuchów by prezentować się dobrze. Zdecydowanie, każda dziewczyna taka była. Ale nie Kate. Ona znała swoją wartość, nie potrzebowała milionów ciuchów i błyskotek. Oczywiście wczorajsza impreza to inna bajka, bo jak mówi Kate: do roli się trzeba odpowiednio przygotować. Coś w mojej przyjaciółce było takiego, że wszyscy ją uwielbiali. Nigdy nie zadawała niepotrzebnych pytań i miała wyczucie, jeśli chodziło o delikatne sprawy. Zawsze mogłem się przed nią otworzyć, czy nawet płakać na jej ramieniu. Większość osób uważa to za gejowskie, ale tak własnie było. Posiadałem niezaprzeczalnie najlepszą przyjaciółkę na świecie.
Nie wiem ile czasu tu leżałem, ale ten stan błogiego lenistwa bardzo mi odpowiadał. Jednak musiałem zdecydować się na zejście na dół i zetknięcie się oko w oko ze samą właścicielką, która swoją drogą nie powinna być przypadkiem w swoim pokoju ?
Schodek za schodkiem, aż w końcu dotarłem na parter. Powietrze cuchnące alkoholem dostawało się do moich nozdrzy, jakby na dłużej tam zostając, zawroty głowy spowodowane kacem zasiliły się, a widok przyprawił mnie o palpitacje serca. Dom przypominał jakąś okropną ruderę. Pełno walających się plastikowych kubków, butelek wódki, puszek po piwach i jakieś przypadkowe leżące ofiary zapominające, że wśród jeszcze trzymających się na nogach ludzi się nie zasypia. Niektórzy poprzyklejani taśmą do kanapy, niektórzy cali w niby śmiesznych rysunkach i narysowanych penisach przyozdabiających ich twarze. Minąłem leniwie salon i ruszyłem w stronę kuchni po drodze napotykając wielkie lustro. Moje włosy wyglądały jakby szczotki nie widziały, oczy sine, podkrążone, z przekrwionymi białkami. Jednak to, co zobaczyłem później było najgorsze. Stałem całkowicie nagi i płonąłem ze wstydu ciesząc się jednak, że wszyscy polegli śpią. Rzuciłem się pędem na górę w celu odnalezienia moich ubrań w pokoju, w którym rzekomo się rozebrałem. Jednak ktoś bardzo pragnął mi pokrzyżować plany.
- Tomlinson! - wykrzyknąłem przerażony przeskakując co drugi schodek.
- Witaj - powiedział schodząc powoli, schodek po schodku. Zmierzył mnie wzrokiem, na co natychmiast zakryłem się rękoma, gdyż nigdy nie uważałem, że mam atrakcyjne ciało. Nagle oprzytomniałem. Przecież nie mam być wstydliwy. Dumnie uniosłem głowę i skrzyżowałem ręce na piersi.
Louis tylko minął mnie z figlarnym uśmiechem i na koniec klepnął mnie w pośladek. Pisnąłem jak dziewczynka oblewając się jeszcze większym rumieńcem, o ile było to możliwe i szybko pobiegłem w stronę pokoju.
Szykując się do snu zastanawiam się jak przetrwam karę od rodziców. Tak. Dobrze przeczytaliście. Dostałem szlaban na wychodzenie z domu, po tym jak rodzice zobaczyli mnie u progu całkowicie skacowanego, z bluzką ubraną tył na przód. Nie pomogły tłumaczenia, że nic mi się nie stało i świetnie się bawiłem. Zostałem uziemiony na cały tydzień. Sobota minęła mi nieciekawie jak się domyślacie. Powrót to domu w porze obiadowej nie był dobrym pomysłem. Mama akurat krzątała się w kuchni, koło której, chcąc-nie chcąc musiałem przejść. Jak tylko mnie zobaczyła zaczęła krzyczeć, a w mojej głowie wszystko odbijało się echem. Przysięgałem sobie, że już nigdy nie będę sięgał po cudze drinki. Prochy dosypane do wczorajszego drinka na tyle zamroczyły mi umysł, że sięgałem po kolejne bez zastanowienia.
Stuk, stuk!
Rozległo się po moim pokoju pukanie. Przestraszony spojrzałem na okno i ujrzałem za nim moją przyjaciółkę. Szybko je otwarłem i pomogłem jej wejść do środka.
- Oszalałaś!? - krzyknąłem - Przecież mogłaś spaść!
- Spokojnie! Nic mi nie jest, a poza tym nie wrzeszcz bo obudzisz rodziców. Ubieraj się.
- Mam szlaban. - mruknąłem zrezygnowany.
- No i własnie dlatego wyjdziemy oknem Szerloku! No na co czekasz? Ubieraj się!
I własnie wtedy zrozumiałem, że moja przyjaciółka jest najbardziej szalona osoba na świecie.
Schodzenie z dachu nie było łatwą czynnością. Balansowanie tuż nad oczkiem wodnym w moim ogrodzie, należało do najstraszniejszych przygód w moim życiu.
- Gdzie właściwie idziemy? - zapytałem oglądając się przez ramię.
- Do Obsession. - odpowiedziała - Będzie tam ktoś ciekawy, zaufaj mi.
Przeciskając się przez tłum tańczących ludzi wreszcie dotarłem do baru. Zamówiłem szkocką dla mnie i dla Kate. Siedzieliśmy przy barze obserwując tańczących ludzi. Dziewczyny kręciły biodrami w rytm muzyki, a mężczyźni przyglądali im się, tańcząc niedaleko nich. Gdzieś w tłumie mignęła mi burza loków, więc szturchnąłem Kate z prośbą o pomoc w szukaniu. Mój wzrok nagle został nagrodzony. Harry tańczący wraz z Louisem. Harry miał zarzucone ręce na szyi Louisa i zmysłowo bujali się w rytm muzyki. Wypatrzenie samotnego faceta w pobliżu nich zajęło mi chwilę. Wstałem z krzesła przy barze i spojrzałem na swoje ubranie. Szare rurki nisko opuszczone i beżowa bluzka z wyciętymi mocno bokami idealnie prezentowała się na moim ciele. Tatuaż z henny zdobił mój kark. Swoją drogą, czy to nie żałosne, że moja przyjaciółka wpadła na taki pomysł ? Łapa lwa na karku. Idiotyzm...
Nie kwestionując już dłużej gustu Kate co do tatuaży, skierowałem się w stronę mężczyzny. Niech widzą co tracą.
Gdy tylko znalazłem się w polu widzenia mężczyzny delikatnie przygryzając wargę, ten natychmiast pojawił się koło mnie łapiąc moje biodra i dostosowywał ich rytm do swoich. Widząc Harrego i Louisa, którzy są dalej zajęci sobą musiałem zrobić coś, co bardziej zwróci ich uwagę. Mój partner nie był niesamowicie przystojny, ale nie był też najgorszy. Miał ciemne włosy i dwudniowy zarost. Jego oczy pociemniały i na twarz wkradł się uśmiech. Przybliżyłem nieco twarz do niego w celu pocałowania go, jednak moja głowa powędrowała w kierunku Harrego i Louisa, którzy oddalali się w stronę toalet. Całkowicie nie myśląc i improwizując nachyliłem się nad ucho towarzysza i mruknąłem tylko: - Chodźmy do toalety.
Widząc jego radość, wiedziałem, że dobrze zrobiłem. Nie chciałem uprawiać z nim seksu. Kierowała mną chęć zwrócenia na siebie uwagi pewnych dwóch przystojnych chłopaków.
Wpadając z impetem do łazienki pociągnąłem mojego towarzysza za kark miażdżąc jego usta w zachłannym pocałunku. Pchnąłem go w stronę jednej z kabin i słysząc tylko szepty: - Widziałeś? To był Horan! - wiedziałem, że to był najlepszy plan jaki kiedykolwiek miałem.
Zamykając kabinę przestałem całować chłopaka, na co ten patrzył na mnie nieco zbity z tropu. Najciszej jak umiałem wytłumaczyłem mu o co chodzi, na szczęście chłopak okazał się być w porządku i ku mojemu zdziwieniu miał niezły ubaw z tej zabawy i całkowicie mnie szokując uderzył ręką o kabinę i jęknął. Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, jednak chłopak zasłonił mi ręką usta.
- Jestem Niall. - przedstawiłem się.
- Zayn. - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie.
No cukiereczki, kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że się wam podoba. ; )
Serdecznie wam dziękuję za 3300 wyświetleń ! Będę się powtarzała co rozdział, ale naprawdę jesteście niesamowici !
Zachęcam do komentowania i obserwowania. To bardzo wiele dla mnie znaczy.
- Drink który piłeś, miał dosypane prochy. Nieźle cię pozamiatało. - stwierdził chłopak spoglądając rozbawiony w moje oczy. Poczułem się nieswojo. Nie wiem jak się zachować. Leżenie nago w łóżku z prawie obcym chłopakiem, nie należało do moich codziennych czynności. - Przez jakiś czas tańczyliśmy i uwierz mi, jesteś niesamowitym tancerzem, nawet jak nogi ci się plączą. - kontynuował wypowiedź śmiejąc się, a ja czułem, że płonę ze wstydu. - Co lepsze, poczułem się zmęczony i poszedłem właśnie do tego pokoju. I po niecałej godzinie zawitał tu nie kto inny, jak Niall! - wykrzyknął. - Wgramoliłeś mi się do łóżka nic nie mówiąc i zasnąłeś, zanim zdążyłem policzyć do trzech. Pewnie myślisz, że uprawialiśmy seks? - zapytał na co ja kiwnąłem głową i czekałem na kontynuację - Niestety nie uprawialiśmy seksu Niall. - powiedział i wstał kierując się do drzwi. - Niestety. - powtórzył.
Dalej leżałem w obcym łóżku, zapewne należącym do Caroline. Pokój był cały w plakatach różnych kapeli rockowych, na fotelu w rogu pokoju leżała sterta ubrań, a na biurku obok laptopa walały się kosmetyki. Typowy pokój nastolatki nie mógł by istnieć bez wielkiej szafy otwartej na oścież. Pewnie właścicielka przed imprezą przymierzała pełno ciuchów by prezentować się dobrze. Zdecydowanie, każda dziewczyna taka była. Ale nie Kate. Ona znała swoją wartość, nie potrzebowała milionów ciuchów i błyskotek. Oczywiście wczorajsza impreza to inna bajka, bo jak mówi Kate: do roli się trzeba odpowiednio przygotować. Coś w mojej przyjaciółce było takiego, że wszyscy ją uwielbiali. Nigdy nie zadawała niepotrzebnych pytań i miała wyczucie, jeśli chodziło o delikatne sprawy. Zawsze mogłem się przed nią otworzyć, czy nawet płakać na jej ramieniu. Większość osób uważa to za gejowskie, ale tak własnie było. Posiadałem niezaprzeczalnie najlepszą przyjaciółkę na świecie.
Nie wiem ile czasu tu leżałem, ale ten stan błogiego lenistwa bardzo mi odpowiadał. Jednak musiałem zdecydować się na zejście na dół i zetknięcie się oko w oko ze samą właścicielką, która swoją drogą nie powinna być przypadkiem w swoim pokoju ?
Schodek za schodkiem, aż w końcu dotarłem na parter. Powietrze cuchnące alkoholem dostawało się do moich nozdrzy, jakby na dłużej tam zostając, zawroty głowy spowodowane kacem zasiliły się, a widok przyprawił mnie o palpitacje serca. Dom przypominał jakąś okropną ruderę. Pełno walających się plastikowych kubków, butelek wódki, puszek po piwach i jakieś przypadkowe leżące ofiary zapominające, że wśród jeszcze trzymających się na nogach ludzi się nie zasypia. Niektórzy poprzyklejani taśmą do kanapy, niektórzy cali w niby śmiesznych rysunkach i narysowanych penisach przyozdabiających ich twarze. Minąłem leniwie salon i ruszyłem w stronę kuchni po drodze napotykając wielkie lustro. Moje włosy wyglądały jakby szczotki nie widziały, oczy sine, podkrążone, z przekrwionymi białkami. Jednak to, co zobaczyłem później było najgorsze. Stałem całkowicie nagi i płonąłem ze wstydu ciesząc się jednak, że wszyscy polegli śpią. Rzuciłem się pędem na górę w celu odnalezienia moich ubrań w pokoju, w którym rzekomo się rozebrałem. Jednak ktoś bardzo pragnął mi pokrzyżować plany.
- Tomlinson! - wykrzyknąłem przerażony przeskakując co drugi schodek.
- Witaj - powiedział schodząc powoli, schodek po schodku. Zmierzył mnie wzrokiem, na co natychmiast zakryłem się rękoma, gdyż nigdy nie uważałem, że mam atrakcyjne ciało. Nagle oprzytomniałem. Przecież nie mam być wstydliwy. Dumnie uniosłem głowę i skrzyżowałem ręce na piersi.
Louis tylko minął mnie z figlarnym uśmiechem i na koniec klepnął mnie w pośladek. Pisnąłem jak dziewczynka oblewając się jeszcze większym rumieńcem, o ile było to możliwe i szybko pobiegłem w stronę pokoju.
Szykując się do snu zastanawiam się jak przetrwam karę od rodziców. Tak. Dobrze przeczytaliście. Dostałem szlaban na wychodzenie z domu, po tym jak rodzice zobaczyli mnie u progu całkowicie skacowanego, z bluzką ubraną tył na przód. Nie pomogły tłumaczenia, że nic mi się nie stało i świetnie się bawiłem. Zostałem uziemiony na cały tydzień. Sobota minęła mi nieciekawie jak się domyślacie. Powrót to domu w porze obiadowej nie był dobrym pomysłem. Mama akurat krzątała się w kuchni, koło której, chcąc-nie chcąc musiałem przejść. Jak tylko mnie zobaczyła zaczęła krzyczeć, a w mojej głowie wszystko odbijało się echem. Przysięgałem sobie, że już nigdy nie będę sięgał po cudze drinki. Prochy dosypane do wczorajszego drinka na tyle zamroczyły mi umysł, że sięgałem po kolejne bez zastanowienia.
Stuk, stuk!
Rozległo się po moim pokoju pukanie. Przestraszony spojrzałem na okno i ujrzałem za nim moją przyjaciółkę. Szybko je otwarłem i pomogłem jej wejść do środka.
- Oszalałaś!? - krzyknąłem - Przecież mogłaś spaść!
- Spokojnie! Nic mi nie jest, a poza tym nie wrzeszcz bo obudzisz rodziców. Ubieraj się.
- Mam szlaban. - mruknąłem zrezygnowany.
- No i własnie dlatego wyjdziemy oknem Szerloku! No na co czekasz? Ubieraj się!
I własnie wtedy zrozumiałem, że moja przyjaciółka jest najbardziej szalona osoba na świecie.
Schodzenie z dachu nie było łatwą czynnością. Balansowanie tuż nad oczkiem wodnym w moim ogrodzie, należało do najstraszniejszych przygód w moim życiu.
- Gdzie właściwie idziemy? - zapytałem oglądając się przez ramię.
- Do Obsession. - odpowiedziała - Będzie tam ktoś ciekawy, zaufaj mi.
Przeciskając się przez tłum tańczących ludzi wreszcie dotarłem do baru. Zamówiłem szkocką dla mnie i dla Kate. Siedzieliśmy przy barze obserwując tańczących ludzi. Dziewczyny kręciły biodrami w rytm muzyki, a mężczyźni przyglądali im się, tańcząc niedaleko nich. Gdzieś w tłumie mignęła mi burza loków, więc szturchnąłem Kate z prośbą o pomoc w szukaniu. Mój wzrok nagle został nagrodzony. Harry tańczący wraz z Louisem. Harry miał zarzucone ręce na szyi Louisa i zmysłowo bujali się w rytm muzyki. Wypatrzenie samotnego faceta w pobliżu nich zajęło mi chwilę. Wstałem z krzesła przy barze i spojrzałem na swoje ubranie. Szare rurki nisko opuszczone i beżowa bluzka z wyciętymi mocno bokami idealnie prezentowała się na moim ciele. Tatuaż z henny zdobił mój kark. Swoją drogą, czy to nie żałosne, że moja przyjaciółka wpadła na taki pomysł ? Łapa lwa na karku. Idiotyzm...
Nie kwestionując już dłużej gustu Kate co do tatuaży, skierowałem się w stronę mężczyzny. Niech widzą co tracą.
Gdy tylko znalazłem się w polu widzenia mężczyzny delikatnie przygryzając wargę, ten natychmiast pojawił się koło mnie łapiąc moje biodra i dostosowywał ich rytm do swoich. Widząc Harrego i Louisa, którzy są dalej zajęci sobą musiałem zrobić coś, co bardziej zwróci ich uwagę. Mój partner nie był niesamowicie przystojny, ale nie był też najgorszy. Miał ciemne włosy i dwudniowy zarost. Jego oczy pociemniały i na twarz wkradł się uśmiech. Przybliżyłem nieco twarz do niego w celu pocałowania go, jednak moja głowa powędrowała w kierunku Harrego i Louisa, którzy oddalali się w stronę toalet. Całkowicie nie myśląc i improwizując nachyliłem się nad ucho towarzysza i mruknąłem tylko: - Chodźmy do toalety.
Widząc jego radość, wiedziałem, że dobrze zrobiłem. Nie chciałem uprawiać z nim seksu. Kierowała mną chęć zwrócenia na siebie uwagi pewnych dwóch przystojnych chłopaków.
Wpadając z impetem do łazienki pociągnąłem mojego towarzysza za kark miażdżąc jego usta w zachłannym pocałunku. Pchnąłem go w stronę jednej z kabin i słysząc tylko szepty: - Widziałeś? To był Horan! - wiedziałem, że to był najlepszy plan jaki kiedykolwiek miałem.
Zamykając kabinę przestałem całować chłopaka, na co ten patrzył na mnie nieco zbity z tropu. Najciszej jak umiałem wytłumaczyłem mu o co chodzi, na szczęście chłopak okazał się być w porządku i ku mojemu zdziwieniu miał niezły ubaw z tej zabawy i całkowicie mnie szokując uderzył ręką o kabinę i jęknął. Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, jednak chłopak zasłonił mi ręką usta.
- Jestem Niall. - przedstawiłem się.
- Zayn. - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie.
No cukiereczki, kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że się wam podoba. ; )
Serdecznie wam dziękuję za 3300 wyświetleń ! Będę się powtarzała co rozdział, ale naprawdę jesteście niesamowici !
Zachęcam do komentowania i obserwowania. To bardzo wiele dla mnie znaczy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)