Gdzieś między jawą a snem, tańczę w obłokach. Otulona
ciepłym powietrzem, unoszę się coraz wyżej. Szum morza, mewy. Leżę tak pośród
chmur i odpoczywam. Dzisiaj nareszcie mam spokój. Co dzień mój odpoczynek
zakłócają mi znajome głosy. Słyszę płacz, krzyk, błaganie. Jest to strasznie
irytujące i nie do zniesienia. Ilekroć słyszę te głosy, z chmur wyjawia się
oświetlona ścieżka. Ale po co ? Dokąd ona prowadzi ?
Ścieżka ukazuje mi się coraz rzadziej. Coraz rzadziej słyszę
też głosy. Czuję się tutaj trochę samotna. Dąsam się pośród chmur i z coraz
większą tęsknotą nasłuchuję jakiś głosów. Spędziłam już tutaj trochę czasu. Nie
jestem w stanie powiedzieć ile. Mogą to być dni, miesiące, a nawet lata.
Mijają tak kolejne dni, a ja nadal tutaj siedzę. Jedyne co
mnie pociesza to fakt, że usłyszałam głos. Należał do mężczyzny. Ochrypły głos
pojawił się tylko na chwilę. Przywitał się ze mną, opowiedział mi jak dzisiaj
spędził dzień i jak bardzo ma nadzieję na to że wrócę. Tak, jakbym się gdzieś
wybierała.
- Bardzo za Tobą tęsknimy Amber. Wszyscy. – usłyszałam
damski głos. – Świadomość, że leżę kilka sali obok i tak rzadko Cię widuję jest
straszna. – to była Naomi.- Lekarze nie pozwalają Cię za często odwiedzać.
Mówią, że musimy dać Ci odpocząć, jeśli naprawdę chcemy żebyś się wybudziła.
I znów ta cholerna ścieżka…
Bałam się. Serio. Byłam przerażona faktem, że mogła bym
błądzić bez celu lub co gorsza, nie wrócić do tego wspaniałego, spokojnego
miejsca. Z jednej strony tęskniłam za znajomymi, ale znalazłam się tutaj i
bardzo mi tu dobrze. Nie wiem co się stało. Może był koniec świata ? Może
podczas mojej wycieczki do lasu kometa trafiła w ziemię ? Kto wie…
Nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Jak to mawiała Jess.
Pewnym krokiem ruszyłam w stronę ścieżki.
- Stój ! – krzyknął ktoś za moimi plecami, na co ja
momentalnie złapałam się za serce. Prawie zawału dostałam ! – Jesteś pewna, że
chcesz wrócić do świata żywych ? – po tym jak usłyszałam pytanie gwałtownie się
odwróciłam i ujrzałam niskiego blondyna, ubranego na biało. Jego oczy miały kolor
fioletowy, co było dość dziwne.
- Że co proszę ? Chcesz mi powiedzieć, że nie żyję ? –
zapytałam nie wierząc w to co powiedział ten chłopak. To przecież niedorzeczne.
Mam ciało, umiem mówić. Ba ! Ja nawet chodzę. To nie możliwe, żebym była
martwa.
- Jeszcze nie umarłaś. Ale jeśli nie wejdziesz na tą ścieżkę
w najbliższym czasie, nie będzie odwrotu. – powiedział tak spokojnie jakby
mówił mi, co zjadł dzisiaj na obiad.
Spojrzałam na niego podejrzliwie i zawahałam się. Może on ma
racje ?
Weszłam niepewnie na ścieżkę i ruszyłam przed siebie. Co
jakiś czas tęsknie zaglądałam przez ramie, ale mimo to się nie rozmyśliłam.
Szłam dalej z podniesioną głową. Wędrówka trwała już jakiś czas. Droga wydawała
się nie mieć końca. Nuciłam sobie pod nosem piosenkę McFly i poczułam
szarpnięcie za nogę.
***
Siedząc tak w silnie oświetlonej sali na małym krześle przy
łóżku Amber, spoglądam na jej kruchą twarz. Jest strasznie blada, pod jej
długimi rzęsami znajdują się sine półkola, co świadczy o jej przemęczeniu.
Walczy już bardzo długo o to, aby do nas wrócić. Ale z biegiem dni były coraz
mniejsze szanse na to, że się wybudzi. Nie chcę tracić nadziei. Nie chcę chodź
przez chwilę myśleć, że może się nie wybudzić. Wierzę to z całego serca że w końcu
zobaczę jej niebiesko-zielone oczy i przywita mnie najwspanialszym z uśmiechów.
Uśmiecham się gdy czuję jak jej dłoń ścisnęła moją.
Zaraz, zaraz… co ?! Jak to jej dłoń ścisnęła moją ?!
Przecież… To jest niemożliwe.
- Doktorze ! – krzyczę z nadzieją, że ktoś na dyżurze mnie
usłyszy. – Doktorze ! – krzyczę jeszcze głośniej i po chwili wbiega lekarz
dyżurujący i patrzy na mnie zdziwiony widząc, że z Amber bez zmian.
- Tak ? – pyta bacznie mi się przyglądając. – Wołał mnie
pan, prawda ?
- Wołałem. Bo ona ścisnęła mnie za rękę, a to przecież nie
możliwe… - zacząłem mając łzy w oczach. Czy to były łzy szczęścia ? Czy może
strachu, że to tylko moje urojenie ?
- Zaraz wezwę resztę. Proszę tutaj zostać. – powiedział i
wybiegł z pomieszczenia.
Nie musiałem długo czekać aż kilkoro lekarzy i pielęgniarek
zbiegnie się wokół Amber. Kazali mi wyjść z pomieszczenia i zasłonili szybę.
Nie mogłem jej nawet zobaczyć… Nie wiem co z nią robili, ale mam nadzieję że to
ją przywróci do życia…
Dzisiaj krótko, przepraszam. Ale mam straszny natłok nauki i
nic na to nie poradzę. ;(
Dziękuję za komentarze pod wcześniejszym rozdziałem. ^ ^
Dziękuję również za wszystkie wyświetlenia. JESTEŚCIE
NIESAMOWICI. ; )
Zachęcam was do obserwowania i komentowania.
Pytanie do was. ;p
Jak myślicie, kto siedzi przy łóżku Amber ? Harry, Lou czy
może Tom ?