środa, 27 lutego 2013

Rozdział 10


Gdzieś między jawą a snem, tańczę w obłokach. Otulona ciepłym powietrzem, unoszę się coraz wyżej. Szum morza, mewy. Leżę tak pośród chmur i odpoczywam. Dzisiaj nareszcie mam spokój. Co dzień mój odpoczynek zakłócają mi znajome głosy. Słyszę płacz, krzyk, błaganie. Jest to strasznie irytujące i nie do zniesienia. Ilekroć słyszę te głosy, z chmur wyjawia się oświetlona ścieżka. Ale po co ? Dokąd ona prowadzi ?

Ścieżka ukazuje mi się coraz rzadziej. Coraz rzadziej słyszę też głosy. Czuję się tutaj trochę samotna. Dąsam się pośród chmur i z coraz większą tęsknotą nasłuchuję jakiś głosów. Spędziłam już tutaj trochę czasu. Nie jestem w stanie powiedzieć ile. Mogą to być dni, miesiące, a nawet lata.

Mijają tak kolejne dni, a ja nadal tutaj siedzę. Jedyne co mnie pociesza to fakt, że usłyszałam głos. Należał do mężczyzny. Ochrypły głos pojawił się tylko na chwilę. Przywitał się ze mną, opowiedział mi jak dzisiaj spędził dzień i jak bardzo ma nadzieję na to że wrócę. Tak, jakbym się gdzieś wybierała.
- Bardzo za Tobą tęsknimy Amber. Wszyscy. – usłyszałam damski głos. – Świadomość, że leżę kilka sali obok i tak rzadko Cię widuję jest straszna. – to była Naomi.- Lekarze nie pozwalają Cię za często odwiedzać. Mówią, że musimy dać Ci odpocząć, jeśli naprawdę chcemy żebyś się wybudziła.
I znów ta cholerna ścieżka…
Bałam się. Serio. Byłam przerażona faktem, że mogła bym błądzić bez celu lub co gorsza, nie wrócić do tego wspaniałego, spokojnego miejsca. Z jednej strony tęskniłam za znajomymi, ale znalazłam się tutaj i bardzo mi tu dobrze. Nie wiem co się stało. Może był koniec świata ? Może podczas mojej wycieczki do lasu kometa trafiła w ziemię ? Kto wie…
Nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Jak to mawiała Jess.
Pewnym krokiem ruszyłam w stronę ścieżki.
- Stój ! – krzyknął ktoś za moimi plecami, na co ja momentalnie złapałam się za serce. Prawie zawału dostałam ! – Jesteś pewna, że chcesz wrócić do świata żywych ? – po tym jak usłyszałam pytanie gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam niskiego blondyna, ubranego na biało. Jego oczy miały kolor fioletowy, co było dość dziwne.
- Że co proszę ? Chcesz mi powiedzieć, że nie żyję ? – zapytałam nie wierząc w to co powiedział ten chłopak. To przecież niedorzeczne. Mam ciało, umiem mówić. Ba ! Ja nawet chodzę. To nie możliwe, żebym była martwa.
- Jeszcze nie umarłaś. Ale jeśli nie wejdziesz na tą ścieżkę w najbliższym czasie, nie będzie odwrotu. – powiedział tak spokojnie jakby mówił mi, co zjadł dzisiaj na obiad.
Spojrzałam na niego podejrzliwie i zawahałam się. Może on ma racje ?
Weszłam niepewnie na ścieżkę i ruszyłam przed siebie. Co jakiś czas tęsknie zaglądałam przez ramie, ale mimo to się nie rozmyśliłam. Szłam dalej z podniesioną głową. Wędrówka trwała już jakiś czas. Droga wydawała się nie mieć końca. Nuciłam sobie pod nosem piosenkę McFly i poczułam szarpnięcie za nogę.
***
Siedząc tak w silnie oświetlonej sali na małym krześle przy łóżku Amber, spoglądam na jej kruchą twarz. Jest strasznie blada, pod jej długimi rzęsami znajdują się sine półkola, co świadczy o jej przemęczeniu. Walczy już bardzo długo o to, aby do nas wrócić. Ale z biegiem dni były coraz mniejsze szanse na to, że się wybudzi. Nie chcę tracić nadziei. Nie chcę chodź przez chwilę myśleć, że może się nie wybudzić. Wierzę to z całego serca że w końcu zobaczę jej niebiesko-zielone oczy i przywita mnie najwspanialszym z uśmiechów. Uśmiecham się gdy czuję jak jej dłoń ścisnęła moją.
Zaraz, zaraz… co ?! Jak to jej dłoń ścisnęła moją ?! Przecież… To jest niemożliwe.
- Doktorze ! – krzyczę z nadzieją, że ktoś na dyżurze mnie usłyszy. – Doktorze ! – krzyczę jeszcze głośniej i po chwili wbiega lekarz dyżurujący i patrzy na mnie zdziwiony widząc, że z Amber bez zmian.
- Tak ? – pyta bacznie mi się przyglądając. – Wołał mnie pan, prawda ?
- Wołałem. Bo ona ścisnęła mnie za rękę, a to przecież nie możliwe… - zacząłem mając łzy w oczach. Czy to były łzy szczęścia ? Czy może strachu, że to tylko moje urojenie ?
- Zaraz wezwę resztę. Proszę tutaj zostać. – powiedział i wybiegł z pomieszczenia.
Nie musiałem długo czekać aż kilkoro lekarzy i pielęgniarek zbiegnie się wokół Amber. Kazali mi wyjść z pomieszczenia i zasłonili szybę. Nie mogłem jej nawet zobaczyć… Nie wiem co z nią robili, ale mam nadzieję że to ją przywróci do życia…

Dzisiaj krótko, przepraszam. Ale mam straszny natłok nauki i nic na to nie poradzę. ;(
Dziękuję za komentarze pod wcześniejszym rozdziałem. ^ ^
Dziękuję również za wszystkie wyświetlenia. JESTEŚCIE NIESAMOWICI. ; )
Zachęcam was do obserwowania i komentowania.
Pytanie do was. ;p
Jak myślicie, kto siedzi przy łóżku Amber ? Harry, Lou czy może Tom ?

8 komentarzy:

  1. szczerze? nie mam pojęcia kto to ;D dlatego jak najszybciej dodawaj bym mogła się dowiedzieć ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko. Tak bardzo chcę to jakoś skomentować, ale mam taki zastój w głowie. Myślałam, że to tylko brak weny na napisanie nowego rozdziału, ale jak się okazuje, nawet na zwykłym komentarzu nie mogę się skupić. Ale spróbuję.
    Na początku znowu nie ogarniałam o co chodzi. Musiałam sobie przypomnieć końcówkę poprzedniego rozdziału, bo kompletnie zapomniałam, jak się skończył. Spodobało mi się Twoje wyobrażenie stąpania między życiem a śmiercią. Przedstawiłaś to ciekawie w postaci blasku i ścieżki. Wydaje mi się, czy ten blondyn to chłopak, którego zabiła Naomi? A tak w ogóle, to miłe, że Naomi ją odwiedza. Rzadko, bo rzadko, ale ważne, że o niej nie zapomniała i odwiedza ją tak, jak robiła to Amber, póki sama nie trafiła do tego miejsca. Odpowiadając na Twoje pytanie. To nie mam pojęcia. Chciałabym, żeby był to Harry, jednak jego myśli są za delikatne jak na niego. Nie wiem, czy po prostu jej wybaczył i tęskni za jej wszystkimi walorami, więc nie jestem pewna. Tom? Dziwne, żeby brat tęsknił za uśmiechem i oczami siostry, chociaż nie wiem jakie mają stosunki względem siebie, może to być on. Louis? I znowu pominęłam ostatni rozdział, bo nie pamiętam, czy to on, czy Harry dowiedział się z telewizji o całym zajściu, jednak stawiam, że był to on, gdyż nasz Hazza był zajęty pieprzeniem jej brata -.- Sądzę, że to Lou przy niej czuwał, bo Styles jest pieprzonym dupkiem bez uczuć, więc nie pojawi się od tak w tym szpitalu.
    A jednak dałam radę i coś skleciłam. Wow. Trochę długie to wyszło O.o
    No to paaa~Lady Morfine <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaaardzo dziękuję. ;*
      Twoje komentarze dodają mi wiele chęci do pisania nowych rozdziałów.
      Co do Twoich pytań. Szczerze nie zastanawiałam się nad tym blondynem. Ale bardzo się cieszę, że pamiętasz to zajście z zabiciem na dyskotece. ; )
      Pytanie odnoście kto siedział przy łóżku Amber miało mi pomóc, kogo wolicie. ^ ^ Toma mogę wykluczyć. Bo to, żeby myślał w taki sposób o siostrze, serio było by chore. xd Co do Lou i Harrego. Zobaczymy jak mnie wena poniesie przy pisaniu następnego rozdziału. ;p

      Usuń
  3. W ostatnim fragmencie nie wiadomo , kto to mówi , czy Harry , jej tata , Louis , Tom . -,-

    A po za tym , to SUUPERR ! :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo i to jest zamierzane. ; )
      Nie chciałam pisać nic, co mogło by was naprowadzić kto to jest. Stąd to ostatnie pytanie, kto siedzi przy łóżku Amber.
      Chcę, abyście to wy napisali kogo wolicie. ^ ^

      Usuń
    2. Wolę Harrego , nikt się raczej tego by nie spodziewał , ale jeżeli interesują go komentarze to wiesz. xd Taki zwrocik akcjii :)) Ale mógł to być też jej ojciec :D

      Usuń
  4. dodawaj , bo nie wiem , kto to ! :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio mam kłopoty z moim buntującym się laptopem. Całkowicie wyparł się Microsoft'a Word'a i nie chce z nim współpracować.
      Zapewniam, że rozdział jest w trakcie pisania w innym programie i jeśli dobrze pójdzie, jutro pojawi się nowy rozdział.
      Dziękuję za wytrwałość. To wiele dla mnie znaczy ;*

      Usuń