czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 9


Gdy widzę Harry'ego ubierającego się w pośpiechu i Toma leżącego na łóżku z zamglonymi oczami, natychmiast mam ochotę wybiec. Biorę rozpęd i wybiegam z domu. Już po krótkiej chwili znajduję się na dróżce jakiegoś pobliskiego lasu. Postanawiam zboczyć z trasy i udać się dalej, głębiej lasu. Idę po ściółce. Do moich uszu dobiega szelest gałęzi po których idę, lekki wiatr owiewa moje ramiona i przechodzi mnie dreszcz. Zaczyna robić się strasznie. Powinnam natychmiast wracać, jednak coś mówi mi żebym tu została. Tu nikt mnie nie znajdzie. Postanawiam tu zostać. Przysiadam na miękkim mchu i opieram się o korę drzewa. Wdycham świeże powietrze i wsłuchuję się w śpiew ptaków. Tutaj czuję się szczęśliwa. To mogła być kryjówka dla mnie i dla ludzi których kocham. Dla Louisa, Jess i Naomi.
Po chwili rozmyślania zadzieram głowę do góry i widzę jak ptaki wesoło ćwierkają mi nad głową. Promienie słońca, próbują przedostać się przez szczeliny w koronach drzew. Mogła bym tu zostać na wieki.

Krzyk…

Strzał…

Cisza…

Poderwałam się z miejsca rozważając ucieczkę. Jednak moje nogi zadecydowały inaczej. Biegłam przed siebie, biegłam w stronę z której usłyszałam krzyk. Biegłam dobre pięć minut i dalej nic. Nikogo nie widziałam.
- Uciekaj ! – usłyszałam nagle.
Mimo wołania kobiecego głosu biegłam dalej. Nagle świat zawirował. Osunęłam się powoli na ziemie, widząc korony drzew, które rozmazały się w niewyraźny obraz. Upadłam na ziemię i oddychałam ciężko. Poczułam silne dreszcze i ból głowy. Odruchowo złapałam się za nią.
Krew… Zobaczyłam krew na mojej dłoni. Odchyliłam lekko głowę i przymknęłam oczy. Czułam jakbym zasypiała. Czułam się tak, jakbym fruwała szczęśliwa, bez żadnych zmartwień. Unosiłam się lekko, jak liście na wietrze. Włosy tańczyły dookoła mnie, muskając moją szyję i ramiona. Śpiewałam razem z ptakami. Wszystko wydawało się być tak piękne.
***
Siedziałem właśnie przed telewizorem, oglądając jakiś nudny program kulinarny. Podniosłem się z kanapy w celu pójścia do toalety. Natomiast coś mi na to nie pozwoliło.
„ Wiadomość z ostatniej chwili ! Znaleziono mordercę, od dawna poszukiwanego. Ostatnią jego ofiarą padła Amber Collins. Znajduje się teraz w klinice przy ulicy Rue de la Cite. „
Patrzałem na spikera ogłaszającego tą wiadomość i nie mogłem w to uwierzyć. Patrzałem na telewizor bez mrugnięcie okiem, analizując każde słowo mężczyzny. Natychmiast ubrałem buty i wybiegłem z hotelu. Pędząc po schodach wpadłem na kilka osób, tylko krzyknąłem krótkie przepraszam i dalej gnałem do wyjścia.
- Na Rue de la Cite ! – powiedziałem zamykając drzwi taksówki. Jadąc bardzo powoli, nerwowo kręciłem się na fotelu z tyłu, na co taksówkarz posyłał mi krótkie spojrzenia. Poruszaliśmy się ślimaczym tempem bo utkwiliśmy w korku. – Przepraszam, daleko stąd jest ta ulica ?
- Trzecia ulica w prawo chłopcze. – odpowiedział starszy mężczyzna siedzący za kierownicą.
- To ja już dziękuję. Wysiadam. – odparłem i już chciałem wysiadać, gdy mężczyzna odchrząknął znacząco. No ładnie… Nie zabrałem portfela… Z zażenowania spuściłem wzrok i jedyne co mi przyszło do głowy, to zdjęcie zegarka. Był o wieeeele droższy niż ta krótka trasa taksówką, ale cóż innego mogłem zrobić. Zdjąłem go i podałem wyraźnie zadowolonemu mężczyźnie.
Szybko gnałem ulicami zatłoczonego Paryża, aż dotarłem do celu. Wbiegłem na korytarz i odszukałem kogoś, kto mógł by wiedzieć cokolwiek o Amber. Zza roku wyłoniła się pielęgniarka, więc natychmiast do niej podbiegłem.
- Przepraszam bardzo. Orientuje się pani gdzie leży Amber Collins ? Przywieziono ją tutaj dzisiaj.
Pielęgniarka tylko spojrzała na mnie i czule pogładziła mnie to policzku. Nie wróżyło to nic dobrego.
- Jesteś kimś z jej rodziny ? – zapytała, na co ja pokiwałem przecząco głową. – Niestety nie mogę Ci pomóc.
- Jestem jej najlepszym przyjacielem. Znam ją od bardzo dawna. Muszę do niej iść ! – zaczynałem histeryzować. Czy ta kobieta nie rozumie że ja MUSZĘ ją zobaczyć ?
- Chodź ze mną. Zobaczymy, co da się zrobić.
Tak jak powiedziała – tak zrobiłem. Szybkim krokiem przemierzaliśmy korytarze, aż doszliśmy do windy. Nastała krępująca cisza a ja tylko patrzałem na ekran informujący, że jesteśmy dopiero na szóstym piętrze… siódmym… ósmym…
- Na którym piętrze leży Amber ? – zapytałem nie spoglądając na kobietę.
- Na dwunastym. – odparła, a ja w duchu modliłem się, żeby ta cholerna winda jechała szybciej.
Gdy drzwi windy się otworzyły natychmiast skręciliśmy w korytarz na lewo. Po chwili marszu zatrzymaliśmy się przy drzwiach z numerem 127. Przylgnąłem do szyby oddzielającej korytarz od pomieszczenia, w którym znajdowała się Amber. Leżała na łóżku. Była podłączona do chyba każdej możliwej aparatury. W jej ciało było powbijane pełno wenflonów. Jej głowa była pokryta bandażem. Wyglądała tak słabą, że miałem ochotę tam wbiec i ją przytulić. Miała przymknięte oczy i głęboko oddychała.
Nagle na moim ramieniu poczułem czyjąś dłoń. Obróciłem się i zobaczyłem Jess. Najlepszą przyjaciółkę Amber. Która kiedyś wraz z nami spędzała czas. Potem, gdy Amber poszła do liceum utrzymywała kontakt tylko z nią. Blondynka miała silnie opuchnięte i przekrwione oczy. Momentalnie rozchyliłem ramiona. Wtuliła się we mnie cicho łkając i mówiąc że damy sobie radę. Że wszystko będzie w porządku. Oboje staliśmy przytuleni spoglądając w szybę.
- Tobie też nie pozwoliła wejść ? – zapytałem.
- Tak… powiedziała że musimy czekać na jej ojca. Gdy on wyrazi zgodę na nasze wejście to dopiero wtedy ją zobaczymy. – powiedziała cicho, a zaraz po jej słowach nastała cisza.


Kochani ! Od dodania ostatniej notki przybyło ponad 200 wyświetleń. Bardzo mnie to cieszy, że tak chętnie czytacie mój blog. Ale mam do was prośbę. Zostawcie krótki komentarz. Może to być tylko słowo: Przeczytałam/łem.
Wiem że Was stać na to, więc następny rozdział ukaże się wtedy gdy pod tym rozdziałem będzie 5 komentarzy ( nie wliczając w to moich odpowiedzi ).

7 komentarzy:

  1. ojej ;o znów taki zaskok nam zaserwowałaś. :) Pisz pisz dalej, a my czekamy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. przeczytalam ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Co mi przyszlo na mysl po ogarnieciu tego bloga?- psychiczny, ale w dobrym tego slowa znaczeniu(o ile takie istnieje...). na poczatku wydawalo mi sie nudne, ale przy drugim rozdziale chlonelam wszystko z zapartym tchem, serio. wciagnelas mnie w to i szczerze za to dziekuje. twoj blog potrafi wywolac we mnie takie emocje, jak zaden inny. ugh jak napisalas o tym ze naomi zabila tego blondasa to od razu na mysl przyszedl mi niall, a lzy splynely mi po twarzy. do tego wszystkiego harry i jego brutalnosc i "seksoholizm", ajajaj. + lou. nie wiem co jeszcze mam napisac. podsumowujac- uwielbiam to! + przepraszam za brak polskich znakow i duzych liter tam, gdzie powinny byc, ale jestem leniem i pisze na telefonie, wiec nie chce mi sie starac. wiem, ten komentarz jest tak chaotyczny, ze ciezko zrozumiec, ale chcialam uwzglednic tutaj wszystko co mi sie spodobalo. aha, zapomnialam. w odpowiedzi na komentarz pod ktoryms rozdzialem napisalas ze jess jest w 100% hetero, jednak nie wspomnialas nic o amber. czy to znaczy, ze jest ona bi? pozdrawiam~Lady Morfine<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh matko. *-* Nie spodziewałam się takiego komentarza !
      Mam ochotę zacząć skakać aż do sufitu. Bardzo się cieszę, że blog Ci się podoba. Początek - masz rację nudny. Musiałam jakoś przedstawić sytuację wyjazdu do taty no i dotarłam do akcji. ;p
      Chłopak którego zabiła Naomi, to całe szczęście nie był Nial. Puki co wprowadziłam Harrego - tak, tak, niewyżytego Harrego xd I Louisa. Ale zastanawiam się nad stopniowym wprowadzeniem reszty.
      Komentarz nie odebrałam za chaotyczny, tylko za wielką dumę. Bardzo się cieszę, że komuś naprawdę tak podoba się ten blog. ;p
      Orientacja Amber pozostanie na razie niespodzianką. Zobaczymy co przyniesie moja wena. ;p
      Dziękuję za miłe słowa. ;*

      Usuń
  4. Super rozdział ;333
    ZAPRASZAM DO MNIE :
    http://yesiwantyouharry.blogspot.com/

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham tego bloga *.* świetny <3
    + zaczynam prowadzić nowego bloga, zajrzyj jeśli masz czas :)
    http://caroline-rulez.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej.. szkoda mi jej :(

    OdpowiedzUsuń