Gdy powoli wybudzam się ze snu, słyszę dobiegające głosy
rodziców z kuchni. Jak zwykle o czymś dyskutowali, podnosząc przy tym głosy.
Założę się, że wykłócali się jak zwykle o opiekę nad nami. Gdy miałam 12 lat,
moi rodzice oznajmili mi i mojemu bracie, że się rozwodzą. Do dziś pamiętam,
jak mój starszy brat posadził mnie sobie na kolanach i uspokajał mnie, że nic
się nie stanie. Ważne, że mamy siebie. To było uczucie nie do zniesienia.
Zawsze kochałam swoich rodziców. Dawali mi wszystko czego mogłam zapragnąć,
jednak od tamtego dnia wszystko się zmieniło. Mama postanowiła, że nie wyniesie
się z tego mieszkania, więc tata zmuszony był się przeprowadzić. Natomiast
nalegałam, by nie wyprowadzał się daleko, ponieważ bardzo byłam przywiązana do
niego. Mimo moich licznych próśb i błagań nic to nie dało. Mama pozostała w
Londynie, natomiast tata przeprowadził się do Paryża. Do miasta wiecznej
miłości. Nie przeprowadził się tam przypadkiem. To tam, spędzał swoje
dzieciństwo wraz z kuzynostwem.
Bardzo z bratem odczułam rozstanie rodziców. Nie wiedziałam
jak to będzie wyglądało. Natomiast mam już 17 lat i razem z bratem Tomem wiem, że stawię czoła wszystkim przeciwnością losu.
Gdy odważyłam się na otwarcie oczu, od razu tego
pożałowałam. Słońce niesamowicie jasno dziś świeciło. Obróciłam się na drugi
bok długo się przeciągając. Wzięłam telefon do ręki i zaniemówiłam… 27
nieodebranych połączeń i 12 wiadomości!
- Cholera – zaklęłam do siebie szybko wstając z łóżka.
W pośpiechu szybko zaczęłam czytać wszystkie wiadomości i o
niemal nie zemdlałam.
„ Amber, gdzie ty się podziewasz?! Zapomniałaś że byłyśmy
umówione na 11 w galerii? ”
Zdenerwowana spojrzałam na zegarek. 12:39 !
„ Amber, nie mam ochoty na żarty. Mam nadzieję że już jesteś
w drodze. „
Szybko biegnąc w stronę łazienki, złapałam przypadkowe
ciuchy leżące na ziemi.
- Pierwszy ! – krzyknął Tom wyłaniając się zza rogu. Miał
jak zwykle nieschodzący mu z twarzy uśmiech, ten który tak lubiłam. Ten, którym
zawsze obdarzał mnie, gdy wracałam zmęczona ze szkoły. Jego włosy niedbale
opadały mu na twarz, a tuż przy końcach uroczo mu się zakręcały. No i oczy…
Najwspanialsze oczy w całym Londynie. Ba, co ja mówię! Na całym świecie. Tak
moi drodzy, przede mną stał nie kto inny, jak mój uroczy brat, który zakręcił
by sobie wokół palca każdą napotkaną dziewczynę. Mimo jego uroku osobistego,
nadal pozostawał moim okropnym bratem.
- No chyba sobie żartujesz Tom! Jestem już spóźniona prawie
dwie godziny na spotkanie z Jess. Proszę odpuść mi chociaż dzisiaj. –
powiedziałam to najbardziej przekonująco jak tylko potrafiłam. Zrobiłam słodką
minę słodko przy tym unosząc brwi. – No Tooom. Wiesz, że muszę do niej biec bo
ona mnie udusi… Poza tym… Wiem jak Ci się podoba.
Tak! Trawiłam w samo sedno. Zobaczyłam jego błysk w oku i
rumieniec wkradający się na jego twarz. Wiedziałam już od dawna, że kocha się w
mojej przyjaciółce. Ale cóż się dziwić. Jess była wysoką blondynką o dużych
niebieskich oczach. Miała niesamowite wyczucie stylu, którego niesamowicie jej
zazdrościłam. Zawsze wszyscy mówili mi, że jest ode mnie lepsza. Mimo, że nie
czułam się z tym dobrze, to zawsze wysłuchiwałam opinii innych.
- Dobra idź. – mruknął mój brat pod nosem – Za 15 minut masz
być na dole gotowa. – powiedział i odszedł od drzwi łazienki wolnym krokiem. Po
chwili zatrzymał się i obrócił. Widząc moje zdziwienie na twarzy zaśmiał się
cicho pod nosem. – No przecież nie mogę pozwolić żebyś spóźniła się jeszcze
bardziej... Odwiozę Cię. – powiedział i zniknął za drzwiami swojego pokoju.
Szybko udałam się do łazienki nie mając zbyt wiele czasu.
Zrzuciłam z siebie ponaciąganą koszulkę ze startym nadrukiem, którą kochałam i
miałam do niej sentyment. Szybko wskoczyłam pod prysznic rozmyślając w jakim
celu właściwie Jess przed ostatni tydzień chciała się ze mną spotkać w galerii.
Znam moją przyjaciółkę i wiem, że to co mogę usłyszeć może całkowicie zmienić
wszystko. Naprawdę… Moja przyjaciółka jest nieprzewidywalna.
- Amber! Rusz się. – usłyszałam głos Toma dobiegający zza drzwi.
- Już idę. Prawie wychodzę. – odkrzyknęłam w pośpiechu wychodząc
spod prysznica i spojrzałam z zażenowaniem na ciuchy, które czekały na to by je
ubrać. Totalna żenada… Mogłam przemyśleć tą decyzję, ze zgarnięciem walających
się przypadkowych ciuchów. Posłusznie ubrałam te okropne miętowe spodnie, w
których moje pośladki wyglądały jak wylewająca się galareta oraz malinową
bluzkę. No świetnie wyglądam bardzo oryginalnie… Szybko umyłam zęby i uczesałam
włosy w wysoki kucyk. Byłam już gotowa do wyjścia… Gdy tylko zbiegłam na dół po
schodach krzyknęłam tylko krótkie cześć do rodziców i byłam gotowa do jazdy.
- O matko, serio ?! – usłyszałam śmiech mojego brata na
widok mojego ubrania.
- Przestań się czepiać. Nie wiem o co Ci chodzi… -
zamieszałam się i wsiadłam szybko do auta by nie zmoknąć. Ah ten kochany
deszczowy Londyn…
***
Nie do końca wiedząc czy mam się cieszyć czy nie, szłam w
kierunku Jess, która siedziała samotnie na ławce w galerii i rozglądała się. Gdy
jej oczy ujrzały, że idę w jej kierunku, zerwała się z miejsca i podbiegła do
mnie. Miała na sobie beżową sukienkę, o prostym kroju, sięgającą po połowy ud,
czarny żakiet oraz niesamowicie wysokie czarne buty. Nie mam pojęcia, ile
centymetrów miały jej obcasy, ale strzelam, że 15. Jej strój uzupełniało
niesamowicie dużo bransoletek na jej obu rękach. Bransoletki były złote z
pięknymi miętowymi kamyczkami bądź też przywieszkami. Muszę powiedzieć, że
czułam się przy niej jak całkowite bezguście.
- Amber ! Do licha, czy ty mnie słyszysz ? – spojrzała na
mnie ciekawskim wzrokiem.
- Tak, tak. Przepraszam Cię. Zamyśliłam się trochę. Wiesz…
Tata przyjechał ustalać, kiedy nas może stąd zabrać.
- To chyba dobrze, nie ? – odparła blond-włosa nie
spuszczając ze mnie wzroku.
- Niby tak. Bo bardzo kocham tatę i uwielbiam spędzać z nim
czas, ale sama wiesz jak mi tęskno za wszystkimi gdy tam jestem. Tam nie mam
znajomych, z którymi mogła bym spędzać czas… - zaczęłam narzekać, natomiast
niebieskooka wyglądała na niesamowicie uradowaną. Nie wiem co ją tak cieszyło…
że znów wyjadę ? Kochałam ją z całego serca, ale czasami naprawdę jej nie
rozumiałam i naprawdę się bałam…
- Bo chciałam Ci powiedzieć… - powiedziała przeciągle
dziewczyna - … że…
- Że co?! – uniosłam się może i niepotrzebnie, ale
denerwował mnie jej ton. Gdy nagle do moich uszu dobiegło coś czego się nie
spodziewałam…
- Rozmawiałam z mamą i pozwoliła mi jechać z Tobą do taty
ten jeden raz. – powiedziała ucieszona na jednym wydechu.
Odczuwałam teraz tyle emocji na raz, że nie mogłam się
powstrzymać od głośnego krzyknięcia i przytulenia mojej przyjaciółki. Nareszcie
wyjedziemy gdzieś razem. Nie będę musiała siedzieć tam z Tomem, którego i tak
więcej nie ma, niż jest. Teraz ten wyjazd będzie o niebo lepszy niż pozostałe.
Jeszcze tylko kilka tygodni szkoły i razem z moją przyjaciółką odwiedzimy
największe imprezy w Paryżu.
super!!!
OdpowiedzUsuń