piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 4


Znów to się stało… Znów mi to zrobił. Odczuwam ból na całym ciele. Gdy otwieram oczy, widzę, że moje całe ciało jest pokryte siniakami. Za oknem jest około południa. Zapewne domownicy zaczynają się budzić, a Harry’ego nie ma. Tak jakby go tutaj nie było. Podnoszę się z łóżka i od razu udaję się do łazienki. Doprowadzam się do porządku i ubieram długie dresowe spodnie i bluzkę z długim rękawem. Schodzę na dół, modląc się, żeby nikt nie zauważył siniaków, które pozostawił po sobie Harry. Bólu w moich oczach, który również zostawił on. Gdy idę korytarzem w stronę kuchni, natychmiast uderza we mnie zapach świeżej kawy i naleśników. Zostaję powitana miłym widokiem zaspanego Toma, krzątającego się w kuchni. Natomiast moją uwagę przyciąga osoba siedząca tyłem do mnie, przy blacie.
- Cześć śpiochu – odzywa się nagle mój brat. Widok jego roześmianej twarzy i szczerego uśmiechu poprawia mi humor. Brat podbiega do mnie i składa delikatny pocałunek na moim czole. – Licho wyglądasz. Wyspałaś się ? – pyta z troską, gdy nagle czuję że mi słabo. Tajemnicza postać odwróciła się. Ma ciemny sweter z długim rękawem i beżowe spodnie. Podbiega do mnie, uśmiechając się promiennie, ukazując dołeczki w policzkach. Wygląda na tak bezbronnego…
- Jak się wygadasz to obiecuję, że… - szepcze mi na ucho, ale nie pozwalam mu dokończyć, bo od razu wybiegam na dwór. Za sobą słyszę głos Toma. Jednak nie zwracam na to uwagi. Chcę teraz być sama. Harry wydawał się być tak miły, jakby to co miało miejsce w nocy i rano nie miało miejsca. Jakby jego złe oblicze nie istniało. A teraz chciał mi grozić. Matko, czy on serio jest aż takim dupkiem ?
Szybko biegnę przed siebie i nawet nie wiem dokąd zmierzam. Nie znam za bardzo okolicy, ale wiem jedno. Chcę biec jak najdalej stąd. Biegnąc już około 20 minut, zaczynam się rozglądać i zdaję sobie sprawę, że nie mam pojęcia gdzie jestem i nie wiem jak wrócić do domu. Przemierzam drogę już w marszu. Muszę przyznać, że bieg mnie zmęczył. Już nie jestem w okolicy wielkich willi. Przy drodze znajduje się pełno starych domków, które wyglądają na zaniedbane, ale jednak zamieszkałe. Moją uwagę przykuwa niska brunetka w zielonej sukience. Wygląda na smutną. Jest bardzo blada i ma podkrążone oczy. Podchodzę bliżej niej i widzę jak jej duże oczy przyglądają mi się. Ma tak duże źrenice że z ledwością dostrzegam zielony kolor jej tęczówki. Widzę w jej oczach przerażenie, więc nie chcę wykonywać gwałtownych ruchów.
- Mogę Ci jakoś pomóc ? – pytam spokojnie, oczekując jej reakcji. Jednak na marne. Dziewczyna stoi naprzeciw mnie i wpatruje się we mnie tak, jakby zobaczyła ducha. – Mieszkasz tutaj ? Może chcesz się przejść ? – pytam, a ona bez słowa rusza się z miejsca, idąc wzdłuż drogi. Idę za nią i nie mogę wyjść z podziwu, jak krucha jest. Wygląda jak idealna laleczka z porcelany.
- Ej ! Zaczekaj ! – słyszę donośny głos za sobą. Jest to męski głos. Gwałtownie się obracam i widzę Harry'ego biegnącego w naszą stronę.
- Poczekaj dobrze ? – pytam mojej towarzyszki, a ona tylko potakuje głową i przystaje na chwile obok mnie.
- Dlaczego uciekłaś ? Właściwie to gdzie chciałaś iść ? – wyglądało to tak, jakby Harry dostał ataku paniki. – Co ty sobie wyobrażasz ? Że co ? Że wybiegniesz bez słowa ? Amber co w Ciebie wstąpiło ? – patrzył na mnie pytającym wzrokiem, po czym przeniósł wzrok na moją towarzyszkę. – Znasz tą dziwaczkę ?
- Nie obrażaj jej. To moja… znajoma – nie wiem, czy mogłam tak o niej powiedzieć, skoro nawet nie wiedziałam jak ma na imię. Spojrzałam w jej stronę, a ona stojąc blisko mnie, powstrzymywała się, aby nie złapać mnie za ramię. Widziałam, że się boi.
- Znajoma tak ? Ty przecież jej nie znasz. Nikt jej nie zna. Ona z nikim nie rozmawia. – mówił patrząc na nią jak na jakiegoś wyrzutka. Było mi przykro, że tak na nią naskoczył. - Jesteście obie jakieś dziwne. Pieprzcie się. – rzucił odchodząc.
- Nie przejmuj się nim. On ma chyba jakieś problemy emocjonalne. – zaśmiałam się i dostrzegłam w jej oczach ulgę. Czyżby to dlatego że sobie poszedł ? Że odpuścił ? A może dlatego, że serio z nikim nie rozmawia i cieszy się, że się do niej odzywam ? – Tak właściwie, to jak masz na imię ? – zapytałam licząc, że w końcu się odezwie.
- Nazywam się Naomi. – zaszczyciła mnie swoją odpowiedzią. Miała bardzo ochrypły głos. Wypowiadając te słowa ,na jej ustach gościł lekki, ale szczery uśmiech.
- A ja jestem Amber. Miło mi Cię poznać. – wiem, że nie powinnam poruszać tematu chłopaka ale ciekawość zwyciężyła. – Znasz może tego chłopaka, który za nami biegł ?
- Wszyscy go tu znają. Podobno zaciąga po łóżka każdą nowo poznaną dziewczynę. Czy Ciebie też… ? No wiesz. Spałaś z nim ? – zapytała patrząc na mnie wyczekująco. Wiem, że znała odpowiedź. Domyśliła się, kiedy speszyłam się i spuściłam głowę w dół. Czyli byłam jedną z wielu ? Byłam mu tylko potrzebna, by zaspokoić swoje potrzeby ? – Nie smuć się. – odezwała się Naomi, przerywając moje przemyślenia.
-Słuchaj, może pójdziemy do mnie ? Nie mam tutaj za bardzo znajomych, bo dopiero co się tutaj przeprowadziłam.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Dziewczyna energicznie potrząsnęła głową i poszła razem ze mną. Podążałyśmy ścieżką w stronę domu. Otaczały nas piękne widoki. Znajdowałyśmy się kawałek od serca Paryża, więc mogłam podziwiać wierzę Eiffla w oddali. Szłyśmy tak w milczeniu, lecz ta cisza nam nie przeszkadzała. Dopiero co poznaję Naomi, więc nie chcę zarzucać jej pytaniami. Dam jej czas aż sama się otworzy. Nagle, moje myśli kierują się w stronę Jess. Od rana jej nie widziałam. Gdzie teraz przebywa ? Co robi ? Może Harry jej zrobił krzywdę podczas mojej nieobecności ? Zaczynałam panikować. Zostawiłam przyjaciółkę samą. Nie wiem co mogę spodziewać się po moim bracie. Tak, wiem. Powinnam ufać bratu. Ale w gruncie rzeczy, to straszny napaleniec, który zaliczy wszystko co się da. Nie powinnam się tak o nim wypowiadać, bo jesteśmy rodziną, ale wiem jak do tej pory się zachowywał. Jak do domu sprowadzał coraz to więcej kobiet i mężczyzn. Tak… Mężczyzn. Mój brat bił biseksualny i nie przeszkadzało mi to. Nie obrzydzał mnie widok, gdy całował się z jakimś chłopakiem. W końcu miłość to miłość. Niezależnie od płci.
***
- Czuj się jak u siebie. – mówię do Naomi gdy już jesteśmy w domu. – Chcesz może coś do picia ?
- Nie, dziękuję.
- Może pójdziemy gdzieś wieczorem ? Macie tutaj jakieś fajne kluby ? – pytam z nadzieją, że nie spędzę tego wieczoru w domu.
***
Oddając się muzyce i tańcu, wiruję na parkiecie z uśmiechniętą Naomi, która dała się namówić na imprezę. Wokół nas jest mnóstwo ludzi. Wszyscy świetnie się bawią. Naomi rozgadała się trochę, bo nieźle popiła. Zresztą, ja też nie wylewałam za kołnierz. Muszę przyznać, że alkohol zrobił swoje i teraz poruszałyśmy się z Naomi tak, że spojrzenia wszystkich facetów były skierowane na nas. Tańczyłyśmy na tyle blisko że momentami ocierałyśmy się o siebie. W końcu dostrzegłam znaną twarz. Nie wiem, czy Harry mnie śledzi, ale na to wygląda. Wlepia we mnie swój wzrok, który wyraźnie pokazuje, że na coś liczy i tym razem. Ja nie czekam ani chwili dłużej i łapię za rękę pierwszego faceta, którego mam pod ręką i wpycham pomiędzy mnie i Naomi. Harry nieświadom tego że go widziałam, nie wie że robię to celowo. Tańczymy wokół przystojnego blondyna, który jest w niebo wzięty. Wymieniamy między Naomi porozumiewawcze spojrzenia, ponieważ w domu opowiedziałam jej o zielonookim. Niestety chwila prowokowania Harry'ego i pokazania jak wspaniale potrafię się bawić facetami nie trwa długo. Nagle Naomi wraz z blondynem znika mi z oczu. Zaczynam się martwić o nią, ale wiem, że przedstawienie nie dobiegło końca. W tej chwili już sama wiruję w rytm muzyk,i gdy ktoś momentalnie łapie mnie za biodra. Gwałtownie odwracam się i widzę Harry'ego. Uśmiecha się do mnie tak cudownie, że w połączeniu z ilością wypitego przeze mnie alkoholu, zaczyna robić się niebezpiecznie. Nie zważając na konsekwencje, przyciągam go do siebie i złączam nasze usta w pocałunku. Chłopak uśmiecha mi się w usta, co jeszcze bardziej motywuje mnie do dalszego działania.
- Amber ! – słyszę za sobą przerażony głos Naomi. Momentalnie odrywam się od szatyna i odwracam się w stronę, z której dochodzi jej krzyk. Widzę ją zapłakaną i… zakrwawioną ?!
- Naomi ! Co się stało ? - mówię łamiącym się głosem. – Zadzwońcie na pogotowie ! – krzyczę w tłum, a ludzie natychmiast odciągają mnie od niej. Mimo krzyków i protestów, zostaję odciągnięta na tyle daleko, że widzę tylko jak wynoszą ją na noszach.
***
Gdy tak siedzę i przypatruję się Naomi leżącej w szpitalnym łóżku, robi mi się smutno. Po moim policzku zaczynają spływać łzy. Łapię przyjaciółkę – myślę, że mogę ją tak nazwać – za rękę i cicho płaczę. Nie muszę czekać długo, gdy zaszczyca mnie swoim uśmiechem.
- Proszę, nie płacz. – mówi starając się mnie pocieszyć.
- Naomi, proszę. Powiedz mi tylko co Ci jest, pomogę Ci. Obiecuję.
- Nie mogę Ci powiedzieć Amber. To jest moje życie, to ja muszę sobie z nim poradzić. – mówi i mocniej ściska mnie za rękę, chcąc mi dodać otuchy.  Przyglądam się jej i zastanawiam się, czy to życie chce mi coś pokazać ? Dlaczego spotkałam ją na swojej drodze ?
Całe dnie, gdy ona leżała w szpitalu, siedziałam w domu przygnębiona. Zostawiła mnie samą w całkiem obcym otoczeniu. Była dopiero połowa lipca. A Naomi dalej przebywała w szpitalu przeprowadzając wszystkie badania. Lekarze zapewniali mnie, że nic jej nie jest. Ale dlaczego była zakrwawiona ? Musiało się coś stać. Może się okalecza ? Nie wiem co przede mną ukrywała. Była najbliższa osobą tutaj…
- Może lepiej będzie jak już pójdziesz. – powiedziała do mnie wskazując na drzwi. Obróciłam się i zobaczyłam w drzwiach uśmiechniętego Harry'ego.
- Jak się czujesz ? – zapytał Naomi podchodząc do nas.
- Dobrze.
- Przepraszam za sytuacje na dworze… - gdy to powiedział widziałam, że szczerze tego żałuje. Czyżby zaczął się zmieniać ?
- Nie ma sprawy. Harry, proszę zabierz stąd Amber. Przesiaduje tutaj całymi dniami. Nie ma czasu na zjedzenie ciepłego posiłku i odespanie. Nie chcę, żeby się tak przemęczała.
- Ale ja nie chcę ! – zaprotestowałam. – Wiesz że mogę zostać tu z Tobą. – moja towarzyszka skinęła głową na znak zgody i przeprosiła grzecznie Harry'ego, prosząc go by przyjechał tutaj wieczorem i zabrał mnie do domu abym się wyspała. Nie mogłam się nie zgodzić. Naomi naciskała żebym wypoczęła.
Po chwili zostałyśmy same w sali. Zapanowała niezręczna cisza i zobaczyłam jak Naomi siedzi ze spuszczoną głową. Przyglądałam się jej doszukując jakichkolwiek blizn. Jednak jej ciało pozostało nieskazitelnie  gładkie, bez żadnego zadrapania.
- Naomi, proszę… Powiedz mi, co się stało tamtej nocy ? Kim był ten blondyn ? Znałaś go ?
- Za to co Ci teraz powiem, możesz mnie znienawidzić. Ale polubiłam Cię i mam do Ciebie szacunek. Więc nie chcę nic przed Tobą ukrywać. – mówiła patrząc mi w oczy a ja czułam jak pocą mi się dłonie. Nie mam pojęcia co ona chce mi zakomunikować, ale zaczynałam się bać. – Tamtej nocy stało się coś złego…
- Co się stało ? Zrobił Ci coś ? Chciał Cię zgwałcić ? – czułam narastającą panikę, nie wyobrażałam sobie tego. że ktoś mógł jej coś zrobić.
- Zabiłam go Amber.

Chciałam Wam podziękować za ponad 300 wyświetleń. ; ) Dziękuję Wam. Jesteście niezastąpieni.

10 komentarzy:

  1. Wow, tego się nie spodziewałam.. ;o czekam na nexta! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Japierdziele. Dzięki Bogu, że tu trafiłam.
    No więc czytam sobie i czytam i masz świeetny sposób pisania który wprowadza w niezwykłą atmosferę.
    Wgl.Jak Amber poznała Naomi i to wszystko na dyskotece, oesus. Rozpływam się!
    A najlepsze były ostatnie słowa.
    -Zabiłam go Amber.
    I ja umarłam po prostu. Jestem w takim szoku ....
    Zajebiste..
    http://makethislifeeasier.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo dziękuję za miłe słowa. ; )
      Cieszę się że ostanie słowa pozostawiły szok. I mam nadzieję że również niedosyt. ; )

      Dziękuję za link do Twojego bloga. Napewno zajrzę.

      Usuń
  3. Na początku, to muszę ci powiedzieć, że już trafiłaś na jedno ze szczytowych miejsc mojej listy najlepszych blogów :D
    Nie ma sobie czego gratulować, bo nie jestem kimś ważnym, ale to pewnego rodzaju ostrzeżenie, bo będę tu częstym gościem, pozostawiającym po sobie nudne komentarze ;P Nie będę pisała , że twój blog jest świetny , bo tak może napisać każdy To co wychodzi z twojego stukania w klawiaturę jest magiczne . Przy czytaniu powstaje przecudowne uczucie , jakbyś stała tam i wszystko widziała . MIŁO widzieć , że ktoś naprawdę się tak przykłada . Cóż mogę jeszcze napisać? Życzę Ci po prostu dalszej weny do tworzenia ciekawych wątków, a przy okazji serdecznie zapraszam Cię na: http://ever-together-we-sail-into-infinity.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak takie komentarze potrafią wywołać u mnie wielki uśmiech.
      Każdy czytelnik jest dla mnie ważny. I baaardzo się cieszę, że będziesz tutaj częstym gościem.
      Nawet nie potrafię opisać mojej radości słowami. ; )

      Usuń
  4. Nie znalazłam zakładki spam, a jest to dla mnie ważne dlatego dodaję to tu.
    |SPAM.SPAM.SPAM.SPAM.SPAM|
    Historia Lonnie właśnie dobiegła końca. Dziewczyna podejmuje kilka ważnych decyzji i jak najszybciej je realizuje. Czy pogodzi się z Louisem? Czy zostanie z ojcem, który po kilku latach zaczął się nią interesować? I najważniejsze – będzie stąpała po ziemi czy może dotknie chmur?
    Jeśli chcesz się dowiedzieć jak kończy się historia pewnej zagubionej blondynki, serdecznie zapraszam cię na ostatni rozdział na: http://i-am-alone-onedirection.blogspot.com Ucieszy mnie każdy, chodź by najmniejszy komentarz :)
    Mam nadzieje, że nie sprawiłam Ci przykrości tym komentarzem i odwiedzisz mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  5. Więc na początek:
    Dzisiaj przeczytałam całego bloga i stwierdzam, że masz bardzo fajny styl pisania. Zanim dobrze ci się ukształtuje musi minąć trochę czasu, ale na prawdę jesteś na dobrej drodze. Oby tak dalej ;)
    jednak muszę przyznać, że kompletnie nie rozumiem fabuły. Na początku było Ok, ale jak już poleciała do tego Paryża, to wszystko się pokićkało. np. nie wiem, ona mów tam po Angielsku, czy po francusku? Bo o tym nic w tekście nie ma. Albo gdzie jest Jess? Przecież dobra, pokłóciły się, ale nagle zaprzyjaźnia się z tą Naomi, a o Jess ani widu ani słychu. Ale najdziwniejszy według mnie jest Harry i jego relacje z Amber. No bo, co on robił u niej następnego dnia po obiedzie? Mieszkał? Nie kumam tego. Albo raz był zły, raz miły. Widocznie tego mój mały móżdżek nie ogarnia.

    I nie piszę tego, by cię obrazić czy coś. Po prost tych kilku rzeczy nie rozumiem. Ale bardzo chce poznać ciąg dalszy, więc pisz, pisz kobieto ;D

    Z pisaniem jest tak, że im więcej ćwiczysz, tym jesteś w tym lepszy, więc oby tak dalej ;)

    http://please-help-me-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak długi komentarz. Naprawdę bardzo jestem zadowolona, że ktoś wyraził swoje prawdziwe zdanie.
      Bardzo przepraszam, że kilka rzeczy nie zostało uwzględnionych, więc od razu tłumaczę.
      - Amber mówi biegle po Francusku, ponieważ przyjeżdżała tam do taty od dziecka (po rozwodzie spędzała tam wakacje - wspominałam o tym)
      - Z Jess sprawa jest dziwna. Ale mam nadzieję, że w następnym rozdziale wszystko się wyjaśni. ; ) I cieszę się że zauważyłaś jej chwilowe zniknięcie.
      - Relacje z Harrym nie ulegną zmianie. Nie chcę ze dużo zdradzać o czym będzie reszta opowiadania. Ale muszę stwierdzić, że Harry będzie miał takie humory.
      - Harry został u Amber zaraz po tym jak wykorzystał Amber. Mimo jego charakteru, bardzo dobrze dogadują się z Tomem. A dlaczego ? Tego zdradzić nie mogę. ;p

      Jeszcze raz bardzo dziękuję za szczere wyrażenie zdania. Kolejny rozdział jest w trakcie pisania, natomiast mam co do niego wątpliwości. Może uda mi się go skończyć przed weekendem. ; )

      Usuń
    2. No i wszystko jasne ;) To wiadome, że wszystko musi się stopniowo wyjaśniać, bo jakby było wszystko od razu powiedziane, to co to za zabawa, nie?
      Także trzymam kciuki za nowy rozdział :)

      Usuń